|
Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Malgorzata_
wielki mistrz pisarstwa stopnia IX *3300
Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 4640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Poniedziałek 9:44:23, 23 Marzec 2009, Poniedziałek , 81 Temat postu: Mniej egocentryzmu, więcej rozumienia |
|
|
Jakość naszego życia w dużej mierze zależy od tego, czy są wokół nas ludzie, którzy nas rozumieją.
Roczny Jasio wkłada palec do oka swojej kilkutygodniowej siostry. Przerażeni rodzice ratują córeczkę z opresji, krzycząc: „Jasiu, nie rozumiesz, że robisz jej krzywdę!”. A Jasio nie jest bestią, chciał tylko sprawić, by siostrzyczka otworzyła oczy. Jak większość dzieci w jego wieku, traktuje ludzi jako przedmioty swoich doświadczeń fizycznych: sprawdza, co można z nimi zrobić, popychając, ciągnąc za włosy, dotykając. Małe dzieci nie wiedzą, że inni ludzie mają jakieś stany wewnętrzne. A jeśli nawet zaczynają dostrzegać w ludziach coś, czego nie mają przedmioty, to przez kilkanaście pierwszych miesięcy życia nie potrafią odróżniać własnych doznań i pragnień od stanów i pragnień innych osób. Czują się panami świata: traktują stany psychiczne innych jako identyczne z własnymi. Wybitny badacz szwajcarski, Jean Piaget, nazwał to zjawisko egocentryzmem poznawczym. Dobrym przykładem jest zachowanie się dziecka podczas zabawy w chowanego. Kilkuletni maluch chowa jakiś przedmiot (piłkę czy lalkę) w wybranym przez siebie miejscu (na przykład w butach ojca), natomiast inne dziecko, które nie uczestniczyło w chowaniu zabawek (było w innym pomieszczeniu), ma ów przedmiot odnaleźć. Gdy zapytamy: „Jak myślisz, gdzie twój kolega będzie szukał ukrytej zabawki?”, dzieci w wieku do 6. roku życia najprawdopodobniej odpowiedzą: „W butach taty”. Innymi słowy, na pewnym etapie rozwoju dziecko nie rozróżnia perspektywy własnej i drugiego dziecka (czy dorosłego); wydaje mu się, że inni widzą, wiedzą i przeżywają to samo, co ono, chociaż ich sytuacja jest odmienna.
Obserwując reakcje rówieśników traktowanych przedmiotowo (płacz siostry, której próbowano siłą otworzyć oczy; krzyk i łzy popchniętego chłopca, któremu odbierano piłkę; płacz dziewczynki ciągniętej za warkocz), a także widząc reakcje dorosłych na własne eksploracyjne działania, dziecko stopniowo uczy się, że inni ludzie również mają jakieś odczucia i potrzeby, że nie zawsze chcą oni tego samego, co ono, że czasem po prostu nie dostrzegają tego, co ono widzi. Badania wykazują, że dzieci w wieku 5-6 lat potrafią już funkcjonować według zasady: „Co ja bym zobaczył, gdybym był na jego miejscu”.
Stopniowo uczymy się więc decentracji, czyli stajemy się poznawczo przygotowani do wychodzenia poza perspektywę inną niż własna. Jesteśmy zdolni do porzucenia egocentryzmu poznawczego. Ale czy rzeczywiście wyrastamy z niego raz na zawsze i jako dorośli jesteśmy gotowi i skłonni do dostrzegania odmienności drugiego człowieka oraz rozumienia jego punktu widzenia? Skąd u dorosłych bierze się niezdolność do wyjścia poza własną perspektywę? Trzy grupy czynników wydają się tu najważniejsze: problemy z własnym „ja”, samooceną i poczuciem swojej wartości; traktowanie obrazu własnej osoby jako wzorca czy narzędzia rozumienia innych; lenistwo poznawcze, czyli bezrefleksyjność, schematyczność, brak chęci i umiejętności słuchania.
Rozumienie innych to trafne dostrzeganie ich potrzeb, celów, obaw i nadziei, wizji świata, zainteresowań i doraźnych stanów emocjonalnych. Aby móc zrozumieć drugiego człowieka, trzeba się nim zainteresować, poświęcić mu swój czas, zasoby poznawcze i energię. Ale jak mam koncentrować uwagę na innych, skoro jestem zajęty myślami o własnych problemach, jeżeli nie wiem sam, czy jestem głupi czy mądry, czy jestem dobrym przyjacielem czy świnią, jeśli nie mogę poradzić sobie z nowymi zadaniami w pracy, a moje dzieci nie chcą się uczyć? W wielu badaniach psychologicznych wykazano, że nietrafne postrzeganie innych ludzi (znanych od dawna i nieznanych), błędy w przypisywaniu przyczyn działaniom najbliższych (męża, żony, rodziców czy dzieci) – często mają swoje źródło w problemach dotyczących samooceny. Na przykład badania przeprowadzone przez Marię Jarymowicz i jej współpracowniczki pokazały, że najmniej trafnie oceniają cudze emocje i problemy osoby o niskiej samoocenie, zaś najlepiej rozumieją innych osoby ze spójną, pozytywną oceną siebie. Co więcej, jeżeli ludzie przeżywający rozterki dotyczące samych siebie zostaną poddani oddziaływaniu, które podwyższy ich samoocenę, stają się istotnie bardziej wrażliwi na potrzeby i problemy innych, lepiej ich rozumieją.
Próby rozumienia innych – po-przez przypisywanie im pewnych właściwości, potrzeb, stanów emocjonalnych czy określonych intencji – polegają na używaniu rozmaitych właściwości naszego „ja” jako punktu odniesienia, wzorca, z którym porównujemy innych. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy staramy się poznać osoby mało nam znane. Traktowanie pewnych właściwości „ja” jako specyficznego wzorca przejawia się na przykład przypisywaniem swoich cech i zamiarów innym ludziom, albo też wręcz przeciwnie – dostrzeganiem u innych cech wyraźnie przeciwstawnych naszym („Ja jestem sumienny i pracowity, wszyscy inni to lenie”). W ważnych dla nas kwestiach przeceniamy tzw. konsensus społeczny, czyli mamy tendencję, aby uważać, że nasze poglądy, zachowania i wartości są podzielane przez większość ludzi. To prowadzi do błędów w percepcji i do braku zrozumienia drugiego człowieka.
Kłopoty z rozumieniem drugiego człowieka są także efektem naszej tendencji do ułatwiania sobie życia, czyli do kategoryzacji i posługiwania się stereotypami. Włączanie konkretnych osób do szerszych kategorii jest sposobem porządkowania świata i jednocześnie źródłem dodatkowej, często błędnej, stereotypowej „wiedzy” o tych osobach. Niewiele możemy powiedzieć o człowieku znanym tylko z imienia i nazwiska. Ale jak wiele rozmaitych cech jesteśmy gotowi mu przypisać, gdy włączymy go do kategorii: „kobieta”, „chirurg”, „stara”, „muzułmanka”, „pacjentka szpitala psychiatrycznego”, „bezdomna” itd. Informacje o przynależności konkretnej osoby do określonej kategorii społecznej są przetwarzane automatycznie, bez udziału naszej świadomości. Przywołanie na myśl pewnych kategorii ułatwia dostęp do informacji negatywnych i utrudnia dostęp do pozytywnych bądź odwrotnie, zależnie od rodzaju stereotypu, jaki mamy na temat tej kategorii. Na przykład gdy jakąś osobę skategoryzuje się jako „starą”, to negatywne określenia związane ze stereotypem „starego człowieka” łatwiej przychodzą nam do głowy i lepiej je zapamiętujemy niż cechy niezgodne z nim. Co więcej, gdy automatycznie przypiszemy komuś negatywne cechy rzekomo związane z określoną kategorią, to ograniczamy nasze kontakty z tym kimś. Nie mamy więc okazji poznać go bliżej i zweryfikować naszego sądu o nim.
Pierwszym krokiem do zrozumienia drugiego człowieka jest więc nieuleganie pokusie łatwego schematyzowania, poświęcenie uwagi temu, co ktoś robi, i słuchanie tego, co mówi o sobie. Uważne słuchanie, takie, które prowadzi do rozumienia innych, nie jest łatwe. Jest aktywnym procesem nie tylko odbioru informacji, ale także porządkowania ich i przetwarzania. Nie tylko rekonstruujemy to, co mówi druga osoba, nadajemy temu określone znaczenie w kontekście tego, co wiemy o niej, nie tylko staramy się dać jej sygnał, że uważnie słuchamy, lecz także próbujemy jakoś (na przykład za pomocą „drążących” pytań) dowiedzieć się, czy nasze interpretacje tego, co ona mówi, są właściwe. Jeżeli nasze zasoby poznawcze zajęte są czymś innym niż słuchaniem, wówczas wiele ważnych informacji ucieka naszej uwadze. Nie można uważnie słuchać, oglądając telewizję, czytając gazetę czy myśląc o swoich kłopotach. Okropnie to męczące.
Niestety, umiejętność słuchania nie przychodzi wraz z wiekiem. Dorośli często są gorszymi słuchaczami niż dzieci: uczniowie pierwszych klas zapamiętują znacznie więcej informacji niż maturzyści.
Dzieci nie wstydzą się zapytać mówiącego, czy dobrze go rozumieją. Dorośli robią to rzadko, przyjmując z cudzych wypowiedzi to, co jest dla nich z jakichś względów wygodne, co pasuje do schematu. Czasem ignorują treści, które dla rozumienia drugiej osoby są najważniejsze. Zmieniamy temat rozmowy na wygodniejszy czy łatwiejszy dla nas, dokonujemy ocen zamykających usta naszym rozmówcom. „A cóż to za problem” – mówimy często komuś, kto od tygodni zamartwia się, bo zauważył czarny pieprzyk za uchem. Gdy próbujemy opowiedzieć przyjaciółce o tym, jak się czujemy po otrzymaniu wczoraj zwolnienia z pracy, a słyszymy od niej: „Wiesz, Marysia od wczoraj ma pięknego kotka. Nie wiesz czasem, gdzie kupuje się najlepsze jedzenie dla zwierząt” – nie chce nam się kontynuować rozmowy.
Ludzie nie rozumieją siebie nawzajem, gdy przestają ze sobą rozmawiać. A nie rozmawiają, bo nie mają czasu czy cierpliwości do pokonania trudności komunikacyjnych lub widzą, że nie wzbudzają zainteresowania partnera. Wiele związków rozpada się, ponieważ partnerzy nie rozumieją się wzajemnie, nie dostrzegają swoich potrzeb albo błędnie je interpretują. Czasem dopiero po wielu latach nieudanego związku, w fazie ostatecznego jego rozpadu, gdy pozew o rozwód jest już w sądzie, zaczynają ze sobą rozmawiać. Ponieważ nie mają już nic do stracenia, mówią o ukrywanych przez lata marzeniach, uczuciach, oczekiwaniach. Zaczynają rozumieć, jak bardzo nie rozumieli siebie nawzajem.
Próbujmy więc uważnie słuchać i starajmy się rozumieć innych. Dajmy też poznać się swoim najbliższym.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|