|
Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Malgorzata_
wielki mistrz pisarstwa stopnia IX *3300
Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 4640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Niedziela 17:08:45, 28 Czerwiec 2009, Niedziela , 178 Temat postu: Jak być zdrowym? Krótki poradnik. |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Zasada pierwsza: Biografia staje się biologią
Według medycyny energetycznej jesteśmy żyjącym zapisem własnej historii.
Nasze ciała zawierają nasz życiorys – wszystkie informacje na temat każdego wydarzenia i wszelkich interakcji, w jakie wchodziliśmy z ludźmi.
Z biegiem życia nasz organizm staje się żywym, oddychającym przejawem naszych mocnych stron, naszych słabości, nadziei i obaw.
Każda myśl przepływa przez nasz organizm i wywołuje jego fizjologiczną reakcję.
Niektóre myśli są jak głębokie wstrząsy powodujące zmiany w całym ciele.
Strach np. oddziałuje na wszystkie układy ciała. Sprawia, że żołądek się kurczy, rytm bicia serca staje się przyspieszony i oblewasz się potem. Natomiast myśl przepełniona miłością może zrelaksować całe ciało.
Część myśli jest płytka, a sporo nieuświadomionych.
Wiele myśli nie ma dla nas znaczenia i przepływa przez ciało niepostrzeżenieie, nie pozostawiając po sobie wyraźnych śladów. Jednak wszystkie świadome myśli (a także liczne nieuświadomione) powodują biologiczne zmiany.
Wszystkie myśli, bez względu na swoją treść, pojawiają się w organizmie najpierw jako energia.
Te, które zawierają ładunek emocji i mają psychiczne lub duchowe znaczenie, wywołują reakcje biologiczne utrwalające się w pamięci komórek. W ten sposób – powoli, stopniowo, dzień po dniu – bieg naszego życia kształtuje naszą fizjologię.
Przykład pewnego mężczyzny dobrze ilustruje ten proces. Kiedyś Norman zadzwonił do mnie z prośbą o telefoniczną konsultację – chodziło o jego pacjenta, młodego dentystę, który ogólnie czuł się słaby i wyczerpany. Miał ostre bóle z prawej strony brzucha, cierpiał także na poważną depresję.
Narastające zmęczenie, które powoduje przytępienie umysłowe i emocjonalne, jest oznaką, że na poziome energii, w ciele, dzieje się coś niedobrego. Większość ludzi nie uważa zmęczenia za symptom choroby, gdyż nie czuje bólu. Poprzez wyczerpanie, którego nie likwiduje nawet dłuższy sen, ciało stara się powiedzieć, że jest „energetycznie” chore. Poważne potraktowanie tej informacji może zapobiec chorobie.
Także depresja świadczy o tym, że dzieje się coś złego. W świecie medycznym uważa się ją za zaburzenie emocjonalne i psychiczne. Jednak przedłużająca się depresja często poprzedza chorobę. W języku energii depresja oznacza nieświadome wyrzeczenie się energii lub inaczej – siły życiowej. Porównując energię do pieniędzy, można powiedzieć, że depresja jest jak otworzenie portfela i ogłoszenie: „Bierzcie sobie moje pieniądze, nic mnie to nie obchodzi”.
Przedłużająca się depresja nieuchronnie prowadzi do skrajnego wyczerpania. Jeżeli nie dbasz o to, kto i w jakiej ilości wydaje Twoje pieniądze, to nie uda Ci się uniknąć bankructwa. Tak samo bez energii podupadniesz na zdrowiu.
Rozmawiając z owym mężczyzną, Norman odniósł wrażenie, że jego choroba postępuje. Ze względu na bóle brzucha przeprowadził badania w celu wykrycia raka trzustki, ale te nie potwierdziły podejrzeń. Zadzwonił więc do mnie po pomoc. Jak zawsze podał mi tylko imię i wiek pacjenta, nic nie mówiąc o bólu ani swoich przypuszczeniach. Analizując stan zdrowia tego człowieka zauważyłam, że prawa strona ciała w okolicy trzustki wytwarza toksyczną energię.
Powiedziałam Normanowi, że mężczyznę przytłacza ogromne poczucie, odpowiedzialności, które jest źródłem udręki. Uważa on, że nie może żyć tak, jak tego pragnie, i uporczywie rozpamiętuje tę myśl, nie dopuszczając do siebie żadnych innych uczuć.
Oczywiście, wszyscy mamy negatywne emocje, jednak nie zawsze powodują one zmiany patologiczne. Aby rozwinęła się choroba, negatywne uczucie musi się stać stanem dominującym, jak w przypadku tego młodego dentysty.
Przekazując Normanowi swoje spostrzeżenia stwierdziłam, że pacjent ma raka trzustki. Norman przyznał, że też podejrzewał raka, jednak testy tego nie wykazały. Pożegnał się, odłożył słuchawkę i zajął swoim pacjentem. Poradził mu, aby zastanowił się, czy służy mu jego praca.
Powiedział, że aby osiągnąć to, czego pragnie, będzie zmuszony wprowadzić zmiany. Pacjent przyznał się, że chciałby porzucić praktykę dentystyczną, jednak nie może obciążyć swoją decyzją rodziny, którą utrzymuje. Norman nie wspomniał mu o obecności toksycznej energii.
Skierował rozmowę na temat jego kariery i związanej z nią frustracji, starając się zmienić jego negatywne nastawienie. Niestety, człowiek ten nie umiał zastosować się do wskazówek Normana. Pojmował odpowiedzialność jako obowiązek troszczenia się o innych nawet kosztem własnego zdrowia i nie potrafił zmienić swojego podejścia na takie, które pozwoliłoby mu zadbać także o siebie i realizować własne pragnienia.
Po dwóch tygodniach lekarz rodzinny tego mężczyzny powtórzył badania mające wykryć raka trzustki. Tym razem wynik był pozytywny.
Pacjent został natychmiast zoperowany, zmarł jednak po czterech miesiącach.
Czasami, aby mogło nastąpić uzdrowienie, trzeba zmienić sposób myślenia, a to może wymagać dużego wysiłku.
Choć widzieli to inni, ten mężczyzna nie chciał dostrzec związku pomiędzy zmianami w ciele a poczuciem bezsilności i niezadowoleniem ze swojej pracy.
Do uzdrowienia nie wystarcza jednak samo zrozumienie, że każdy epizod z życia, wszystkie wydarzenia, stosunki, myśli, poglądy i przekonania mają wpływ na funkcjonowanie organizmu.
Trzeba przenieść tę świadomość na poziom fizyczny – do ciała, poczuć swoimi wnętrznościami, każdą komórką – i uwierzyć bez zastrzeżeń.
Można poznać coś nowego i stosować to od czasu do czasu.
Stwierdzenie, że biografia staje się biologią, oznacza jednak, że sami uczestniczymy w powstawaniu choroby. Bardzo ważne jest odpowiednie zastosowanie tej wiedzy, przy czym podstawową zasadą jest nieobwinianie osoby badanej o wywołanie schorzenia. Ludzie rzadko powodują choroby świadomie. Dolegliwość powstaje zazwyczaj w rezultacie jakiegoś zachowania lub nastawienia, o którym początkowo nie sądzimy, że może mieć negatywny wpływ na nasze zdrowie. Dopiero gdy ból zmusza nas do zmiany podejścia, zaczynamy rozumieć, że nasze myśli pełne lęku lub goryczy są substancją trującą.
Powtarzam, wszyscy mamy negatywne uczucia, jednak nie wszystkie one wywołują choroby.
Aby choroba się rozwinęła, emocja negatywna musi się stać dominująca.
Uświadomienie sobie, że taka negatywna myśl jest szkodliwa i mimo to pozwolenie na jej dalszy rozwój – przyspiesza
zmiany w ciele.
Możesz np. wiedzieć, że powinieneś komuś wybaczyć, lecz ze względu na uczucie przewagi, jakie daje Ci gniew, wolisz tego nie robić. W ten sposób zwiększa się prawdopodobieństwo choroby, gdyż rezultatem negatywnej obsesji jest zawsze utrata energii.
Przekazywanie energii do przeszłości przez rozwodzenie się nad bolesnymi wydarzeniami pozbawia ciało mocy i sił życiowych i może doprowadzić do choroby.
Wewnętrzna moc jest podstawowym warunkiem odzyskania i zachowania zdrowia.
Postępowanie, które powoduje jej utratę, nie tylko podkopuje wiarę w siebie, lecz także osłabia zdrowie. Dlatego też drugą kwestią wymagającą omówienia jest podstawowe znaczenie wewnętrznej mocy dla zdrowia.
Zasada druga:
Wewnętrzna moc jest niezbędna dla zdrowia
Pewnego dnia zadzwonił do mnie Norman i poprosił o zbadanie kobiety, którą nękała depresja i ciągły ból karku i krzyża. Zapytał, czy pomoże jej terapia elektromagnetyczna. Odpowiedziałam: „Nie, ona ma za mało oparcia w sobie, aby te urządzenia mogły jej pomóc”.
Wtedy po raz pierwszy wypowiedziałam się na temat wewnętrznej mocy osoby badanej i sposobu jej leczenia. Norman poprosił mnie, abym dokładniej mu to wyjaśniła, i dopiero wówczas uświadomiłam sobie, co powiedziałam.
Nagle zobaczyłam ludzki układ energetyczny w zupełnie nowym świetle: jako wyraz osobistej mocy.
Wyjaśniłam Normanowi, że nastawienie tej kobiety do życia spowodowało u niej utratę wewnętrznej mocy. Powiedziałam, że kobieta czuje się niepewnie, ciągle szuka potwierdzenia i panicznie boi się samotności. Jej poczucie własnej wartości opiera się jedynie na umiejętności kontrolowania innych, głównie swoich dzieci. Jej lęki i brak oparcia w sobie są jak „czarna dziura”, która przyciąga i niszczy wszystko.
Kobieta ta nieustannie krytykuje własne dzieci i próbuje uzależnić je od siebie, aby od niej nie odeszły. Nie chce ryzykować udzielenia im emocjonalnego wsparcia, dlatego znajduje wady we wszystkim, co robią – w szkole i poza nią.
Ponieważ kontrolowanie innych wymaga ogromnego wysiłku i nie przynosi spodziewanych
korzyści, kobieta jest nieustannie wyczerpana. Jej przewlekły ból wynika z niemożności zapanowania nad innymi. Gdy trafiła do Normana, była wykończona.
Nie potrafiła się pogodzić z perspektywą odejścia dzieci i twierdziła, że wszystko, co robi, robi dla ich dobra. We własnym mniemaniu była dobrą matką, ponieważ zapewniała im czysty dom, zdrowe jedzenie i przyzwoite ubranie. Jednak nieustannie usiłowała ograniczyć ich rozwój emocjonalny, do czego nie chciała się przyznać.
Ponieważ konwencjonalne sposoby leczenia nie przynosiły efektów, Norman rozważał program alternatywny obejmujący psychoterapię, stymulację czaszki za pomocą specjalnego urządzenia, terapię światłem i kolorem. Stwierdziłam, że te metody nie przyniosą całkowitego wyleczenia, którego warunkiem jest rezygnacja z chorobliwego dążenia do kontrolowania innych, a jedynie spowodują kilkutygodniową poprawę.
Tego popołudnia zrozumiałam, że terapia alternatywna może odnieść skutek tylko wtedy, kiedy pacjent rozumie, czym jest wewnętrzna moc – gdy potrafi znaleźć w sobie oparcie i je ugruntować, np. poprzez wiarę w swoją samowystarczalność. Ta kobieta posiadała tylko zewnętrzne pojęcie siły, którą pobierała z zewnętrznego źródła, od swoich dzieci. Mogła pójść
do psychoterapeuty. Jednak, jeżeli nie stawiłaby czoła prawdzie na swój temat, to tylko użalałaby się nad sobą przez godzinę tygodniowo. Leczenie nie przyniosłoby efektu. Jak podkreślał M. Scott Peck w swoich książkach People of łhe Lie i Drogą mniej uczęszczaną, dostrzeżenie i przyjęcie prawdy na swój temat i na temat własnych relacji z innymi jest istotne dla uzdrowienia.
Diagnozowanie tej kobiety pozwoliło mi dostrzec rolę osobistej mocy w życiu i jej znaczenie dla układu energetycznego. Moc jest podstawą człowieczeństwa. Nasze postawy i poglądy, zarówno te pozytywne, jak i negatywne, są wynikiem tego, jak rozumiemy i wykorzystujemy (lub nie) swoją moc. Nikomu nie są obce te kwestie. Próbujemy się zmierzyć z poczuciem zagubienia, braku energii, albo też pragniemy kontrolować ludzi lub sytuacje, by w ten sposób czerpać siłę lub zachować poczucie bezpieczeństwa (które jest synonimem siły) poprzez osobiste relacje.
Zaczynamy wywoływać chorobę, kiedy stracimy coś, co uważaliśmy za źródło swojej mocy, np. pieniądze, pracę, lub po rozstaniu się z kimś, w kim widzieliśmy swoje spełnienie – z małżonkiem, kochanką lub kochankiem, rodzicem lub dzieckiem. Poczucie wewnętrznej mocy jest podstawą zdrowia.
Połączmy teraz pierwszą zasadę, która mówi, że biografia staje się biologią, z twierdzeniem, że poczucie wewnętrznej mocy jest niezbędne dla zdrowia. Osobista moc określa relacje pomiędzy naszym światem wewnętrznym i zewnętrznym, komunikując się z nami za pomocą języka mitów i symboli. Weźmy np. najpopularniejszy symbol siły – pieniądze. [...]
Choć zarabianie dużych sum nie gwarantuje zdrowia, to jednak ubóstwo, niemoc i choroba są niezaprzeczalnie ze sobą związane. Jeżeli zarabianie zaczyna Ci sprawiać trudności lub nagle tracisz pieniądze, Twój organizm może zacząć słabnąć. Pamiętam pewnego mężczyznę, który w połowie lat osiemdziesiątych zdawał się mieć świat u stóp. Jego przedsiębiorstwo odnosiło gigantyczne sukcesy, a on sam miał energię dziesięciu osób. Pracował do późna, bawił się z przyjaciółmi do wczesnych godzin rannych, a następnie pierwszy pojawiał się w pracy. Był przy tym zawsze uważny, pogodny i we wszystkim dobrze zorientowany. W październiku 1987 roku nastąpił krach na giełdzie, a wraz z nim popadło w finansowe kłopoty jego przedsiębiorstwo. W ciągu kilku miesięcy ów mężczyzna stracił zdrowie. Pojawiła się migrena, bóle krzyża i dość poważne schorzenie jelit. Nie mógł już sprostać wielogodzinnej pracy i terminarzowi spotkań.
Wycofał się ze wszystkiego, koncentrując się jedynie na sprawach najistotniejszych dla funkcjonowania jego imperium finansowego.
Mężczyzna wcześniej nie wiedział, że zdrowie połączył z zarabianiem pieniędzy. Gdy zachorował, zauważył to od razu. Uświadomił sobie, że pieniądze oznaczały dla niego wolność i możliwość prowadzenia życia, o jakim zawsze marzył. Wraz z fortuną utracił źródło siły, a w kilka tygodni późnej także zdrowie. Wysiłek związany z tworzeniem firmy zapewne niejednego by powalił, jednak dla niego był źródłem mocy.
Każdy z nas ma wiele symboli mocy, a każdy z nich ma swoje przeciwieństwo. Symbolem mocy dla dentysty z rakiem trzustki była jego praca. Jednak rozwijając się przestał ją cenić i stracił energię do życia. To spowodowało reakcję biologiczną, z której wynikła śmiertelna choroba.
Nasze życie jest skupione wokół symboli mocy – pieniędzy, autorytetu, tytułów, urody, bezpieczeństwa. Ludzie, którymi się otaczamy, i wszystkie decyzje, które podejmujemy, odzwierciedlają nasze symboliczne wartości. Często zgadzamy się z osobami, które w naszym odczuciu mają więcej mocy, gdyż wydaje nam się, że nie potrafimy się im przeciwstawić.
Niezliczone sytuacje i wiele naszych wzajemnych kontaktów polega na energetycznym pertraktowaniu. Staramy się wyczuć, kto ma siłę, i jaki możemy mieć w niej swój udział. Ucząc się symbolicznego języka energii, rozwijamy umiejętność właściwej oceny energii u siebie i innych. Informacja energetyczna zawsze jest prawdziwa. Choć osoba może deklarować
publicznie coś innego, jej energia zdradzi, co naprawdę czuje; jej prawdziwe uczucia dadzą o sobie znać w jakiś symboliczny sposób. Nasz układ duchowo-biologiczny zawsze stara się wyrażać prawdę i zawsze znajduje na to sposób.
Powinieneś wiedzieć, co daje Ci siłę:
Rozpoznanie własnych symboli mocy, symbolicznego i fizycznego z nimi związku oraz uwzględnienie wszystkich sygnałów, jakie przesyła Ci ciało i intuicja, ułatwi leczenie każdej choroby.
Zasada trzecia: Sam możesz sobie pomóc !
Medycyna energetyczna jest filozofią holistyczną, która uczy, że sami jesteśmy odpowiedzialni za własne zdrowie, a co za tym idzie -w dużej mierze odpowiadamy także za powstanie choroby.
Mówi ona, że możemy uczestniczyć w leczeniu, pracując nad sobą jednocześnie na emocjonalnym, psychicznym, fizycznym i duchowym poziomie.
Wyleczenie nie jest tym samym, co uzdrowienie. Oznacza uzyskanie kontroli nad fizyczną dolegliwością lub jej zahamowanie. Fizyczne wyleczenie nie znaczy jednak, że wyleczone zostało emocjonalne i psychiczne podłoże choroby. W takim przypadku możliwy i prawdopodobny jest jej nawrót.
Leczenie jest procesem biernym, w którym pacjent przekazuje odpowiedzialność za siebie lekarzowi i przepisanej przez niego terapii. [...] Uzdrawianie natomiast jest aktywnym i wewnętrznym procesem, który wymaga przeanalizowania swojego podejścia, swoich wspomnień i przekonań, z zamiarem uwolnienia się od negatywnych wzorców. Analiza wewnętrzna nieuchronnie prowadzi do oceny swojego życia w świecie zewnętrznym, do przyjrzenia się i zaakceptowania prawdy o sposobie wykorzystywania w nim własnej energii. Wiedzie także do zmian, które w przyszłości pozwolą używać jej do wyrażania miłości, wiary w siebie i zachowywania zdrowia.
[...]
Medycyna holistyczna i konwencjonalna skłaniają do dwóch odmiennych postaw – aktywnej i pasywnej. Leczenie chemiczne nie zakłada świadomego uczestnictwa pacjenta, natomiast techniki holistyczne, jak np. wizualizacja, wymagają aktywności i zaangażowania. To w nich pacjent wykorzystuje możliwości terapii i współpracuje z terapeutą. Gdy pacjent jest pasywny, z
nastawieniem „zróbcie, co trzeba”, uzdrowienie nie następuje. Stan fizyczny może ulec poprawie, jednak chory nie zajął się źródłem choroby.
Typ pasywny
Matka z depresją i chronicznym bólem pleców jest przykładem osoby pasywnej. Osoby tego typu czują, że potrzebna jest im zewnętrzna energia, którą pobierają od kogoś lub dzięki komuś.
Mają mniej lub bardziej uświadomione przekonanie, że same sobą nic nie reprezentują. Starają się zdobywać energię poprzez pieniądze, status społeczny, autorytet polityczny, wojskowy lub religijny albo przez związki z wpływowymi osobami. Nie wyrażają bezpośrednio swoich potrzeb, lecz dobrze znoszą niezadowalające sytuacje, zręcznie je wykorzystując.
Nasze energetyczne powiązania ze światem zewnętrznym można postrzegać w sposób symboliczny jako obieg siły elektromagnetycznej. Strumień energii przepływa przez ciało i łączy się z przedmiotami i ludźmi. Czujemy się przez nich przyciągani, ponieważ symbolizują dla nas moc, tzw. „cele energetyczne”. Ich energię możemy włączyć do naszego systemu
energetycznego. To połączenie powoduje tym samym oddanie celowi energetycznemu części naszej energii.
[...]Ludzie bardzo często mówią, że czują się związani z osobą lub wydarzeniem z przeszłości. Niektórzy czują się wyczerpani po spotkaniu z kimś lub po pobycie w jakimś miejscu. Te potoczne określenia opisują wzajemne oddziaływanie naszej energii i otoczenia lepiej, niż nam się wydaje. Mówiąc o sobie, że są do czegoś lub kogoś przywiązani lub też zbytnio się z czymś identyfikują, ludzie sami stawiają sobie intuicyjną diagnozę.
Nieświadomie określają sposób, w jaki tracą energię. Tę grupę ludzi nazywam typem pasywnym.
Najbardziej skrajną grupą osób, które wykazują bierną postawę, są osoby uzależnione.
Bez względu na to, czy uzależnienie dotyczy narkotyków, alkoholu czy potrzeby kontrolowania innych, obieg energii takiej osoby jest tak mocno związany z celem energetycznym, że traci ona zdolność jasnego rozumowania. Pewien przypadek, z którym zetknęłam się w trakcie moich warsztatów w Danii, w dramatyczny sposób pokazuje energetyczne konsekwencje nałogu. Pracowałam wtedy z nosicielami wirusa HIV i chorymi na AIDS. Anna zaraziła się wirusem
wykonując swój zawód – prostytucję. Była bardzo drobnej budowy i wyglądała jak mała dziewczynka. Utykała, gdyż jeden z jej „klientów” cztery tygodnie wcześniej połamał jej żebra. Podczas wykładu mówiłam o tym, jakie działania powinien podjąć chory, aby wyleczyć się z poważnej choroby. Wspomniałam, że nałogi, takie jak tytoń, narkotyki i alkohol, osłabiają
proces uzdrowienia. W przerwie podeszła do mnie Anna i powiedziała: „Caroline, czy naprawdę nie mogłabym wypalić, chociaż dwóch papierosów dziennie?” Patrząc na nią, zdałam sobie sprawę, że gdybym w jednej ręce trzymała lekarstwo na AIDS, a w drugiej papierosa i poprosiła ją, by wybrała to, czego chce, jej umysł wybrałby lekarstwo, lecz cała jej energia skierowałaby się na papierosa.
Podkreślam raz jeszcze: osoba pasywna włącza w swój obieg energii inne osoby lub rzeczy poprzez poddanie się im, głównie poprzez przekazanie im władzy nad sobą. Uzależnienie Anny od papierosów miało nad nią większą władzę niż jej pragnienie zdrowia. Nieprzyzwyczajona do troszczenia się o siebie i podejmowania samodzielnych decyzji, stworzyła wzorzec przekazywania swojej energii innym – głównie swojemu sutenerowi i papierosom. Te dwa cele energetyczne w pełni zawładnęły jej życiem. Uzdrowienie nie było w zasięgu jej możliwości, gdyż jej własna siła ulokowana była poza ciałem.
Umysł nie jest w stanie skutecznie konkurować z naszymi emocjami. Anna wiedziała, że zarówno jej profesja, jak i nałóg są niebezpieczne dla zdrowia. Mimo to pragnęła tytoniu, gdyż uważała, że ją relaksuje, i była związana ze swoim sutenerem, bo wierzyła, że się o nią troszczy.
Umysł Anny racjonalnie uzasadnił jej przywiązania emocjonalne i wobec możliwości leczenia próbował wynegocjować, chociaż dwa papierosy dziennie. Niezdolna do zerwania z nałogiem, Anna nie była w stanie odzyskać mocy, jaka jest potrzebna do uzdrowienia.
To nie umysł, lecz nasze pragnienia decydują o celach energetycznych. „Serce nie sługa” – te słowa bardzo trafnie opisują tę sytuację. Dla osób pasywnych kierowanie się intuicją jest wyjątkowo trudne. Tak bardzo liczą się z opinią swojego celu energetycznego, że automatycznie negują każdą informację, którą przekazuje im intuicja. Aby móc odbierać przekazy intuicyjne, niezbędne jest ich zaakceptowanie. Jeżeli potrzebujesz opinii innej osoby, aby uwierzyć w swoje wrażenia bardzo mocno ograniczasz swoją zdolność postrzegania intuicyjnego.
Ponieważ działania, jakich wymaga uzdrowienie, nie podlegają dyskusji, osoby pasywne uważają je za przerażające wyzwania, inaczej niż osoby, które wykazują bardziej zaangażowaną postawę. Uzdrowienie jest procesem indywidualnym i nikt nie może nas w tym wyręczyć. Oczywiście, możemy wspierać się nawzajem, jednak nikt nie może np. wybaczyć w czyimś imieniu. Nikt także nie zastąpi chorego w uwolnieniu się od bolesnych wspomnień i doświadczeń, czego wymaga uzdrowienie. Przywiązanie, które jest charakterystyczne dla postawy pasywnej, jest sprzeczne z dążeniem ciała do uwolnienia się od toksycznych, pochłaniających jego energię celów. Metody medycyny konwencjonalnej są jakby stworzone dla osób typu pasywnego. W leczeniu konwencjonalnym nie ma nic złego, gdyż jest ono najlepszą z form
terapii dla tych, którzy pozostają bierni.
Korygowanie przepływu energii
Większość osób przychodzących na moje warsztaty rozumie potrzebę zmian.
Niektórzy mimo obaw rozważają możliwość rozstania się z partnerem lub zmiany pracy, podczas gdy inni próbują się pogodzić z trudną sytuacją, która nie zaspokaja ich potrzeb emocjonalnych.
Wiele razy słyszałam stwierdzenia typu: „Nigdy nie sądziłem, że jestem aż tak nieszczęśliwy”.
Gdy zrozumiemy nasze potrzeby emocjonalne, już nigdy o nich nie zapomnimy. Gdy uświadomimy sobie źródła naszego niezadowolenia, nie wymażemy ich ze świadomości. Musimy dokonać zmian. Zdolność podejmowania decyzji oznacza jednak posiadanie aktywnej mocy. Gdy już ją mamy, chcemy wprowadzać zmiany, co wywołuje dreszcz emocji czy nawet
przerażenie. Przekształcenie jednego aspektu własnego życia prowokuje nas do przyjrzenia się następnym obszarom, które nie spełniają naszych oczekiwań.
Dokonywanie zmian jest często trudne ze względu na istniejące zobowiązania. Znaczenie zobowiązań poznajemy zazwyczaj w rodzinie, poprzez łączące nas z nią więzy. Jednak z drugiej strony mamy także zobowiązania wobec siebie. Chęć ich realizacji może powodować duże zamieszanie w stosunkach rodzinnych. W przypadku kobiety wierność sobie może oznaczać np. pragnienie zerwania dotychczasowego związku. Powiedziawszy mężowi o swoim zamiarze,
może ona usłyszeć: „A pomyślałaś o dzieciach?” Takie przypadki są bardzo częste i ukazują konflikt pomiędzy lojalnością wobec grupy a wiernością sobie. Możemy pozostać w niezadowalającej nas sytuacji, starając się przez jakiś czas zapomnieć o swoich wewnętrznych potrzebach. W pewnym momencie jednak nasze ciało emocjonalne zbierze wystarczająco dużo
siły i uniemożliwi umysłowi dalsze oszukiwanie serca. Nieszczęśliwa żona albo znajdzie się w stanie niekończącej się udręki, pozostając przy mężu, albo doprowadzi do rozwodu, obarczając się winą za sprzeniewierzenie się grupie, czyli rozbicie małżeństwa. Niestety, na ogół uświadamiamy sobie istnienie osobistych potrzeb wtedy, gdy już tkwimy w określonych
układach. W takiej sytuacji trudno jest znaleźć zadowalające rozwiązanie.
Jedną z uczestniczek moich warsztatów była Julia. Chorowała na raka piersi i jajników. Jej małżeństwo od dłuższego czasu nie funkcjonowało dobrze. Chciała wyleczyć raka, żyła jednak z mężczyzną, który traktował ją z ogromną pogardą. Taka sytuacja utrzymywała się od drugiego roku małżeństwa. Mąż powtarzał jej, że na sam jej widok robi mu się niedobrze, choć była wyjątkowo atrakcyjną kobietą. Aby uzyskać jego aprobatę, stosowała głodową dietę i nieustannie ćwiczyła. Opisała siebie jako mistrzynię manipulacji, którą się stała w swoim związku, choć nie przynosiło to żadnych rezultatów. Gdy chciała zwrócić na siebie uwagę męża, zmyślała ciekawe historie na temat rzekomo spotkanych w supermarkecie ludzi. Kiedyś
zadzwoniła do jego biura i opowiedziała fikcyjną historię o tym, jak to, kiedy uprawiała jogging, napadnięto ją i próbowano zgwałcić. Niezależnie jednak od tego, jak bardzo starała się zwrócić na siebie uwagę i wzbudzić szacunek męża, nic nie robiło na nim wrażenia.
Kolejnym problemem w ich wzajemnych relacjach były pieniądze. Choć mąż Julii bardzo dobrze zarabiał, pozwalał jej na niewiele i wymagał, aby rozliczała się z każdego centa. Mimo takiego poniżania Julia nigdy nie zastanawiała się nad możliwością podjęcia pracy, co dałoby jej większą niezależność finansową, gdyż uważała, że nie posiada żadnych przydatnych umiejętności.
Ich aktywność seksualna także zanikła po dwóch latach małżeństwa. Starania Julii, aby to zmienić, wywołały kolejną falę poniżeń. Kiedy stwierdzono u niej raka, mąż wyniósł się ze wspólnego łóżka. W odpowiedzi na tę formę odrzucenia Julia zaczęła spać na podłodze pod drzwiami sypialni. Każdego ranka mąż musiał dosłownie po niej przejść, aby się dostać do
łazienki; przy tym nieraz spluwał na nią, gdy prosiła go o pomoc.
Gdy zapytałam Julię, dlaczego od niego nie odeszła, odpowiedziała, że nigdy nie potrafiła troszczyć się o siebie, ani emocjonalnie, ani finansowo, a teraz, gdy zachorowała, tym bardziej potrzebuje opieki. Gdy opowiadała o mężu, zachowywała się tak, jakby ktoś rzucał na nią urok; przybierała poważny wyraz twarzy i mówiła, że jest bardzo troskliwy, tylko trochę cierpi z powodu stresu związanego z pracą, i że naprawdę ją kocha, chociaż ma trudności w wyrażaniu
swoich uczuć.
Gdy zaproponowałam Julii, aby porozmawiała z psychologiem, odpowiedziała, że mąż nie uznaje psychologów i że nie może tego zrobić. Zasugerowałam także, że mogłaby wzmocnić swoje ciało lepiej się odżywiając, wprowadzając bogatą w witaminy i zdrową dietę. Julia odpowiedziała, że tak zrobi, jeżeli jej mąż zaakceptuje ten pomysł. W przypadku Julii z energetycznego punktu widzenia znamienne jest to, że rak zaatakował jej narządy kobiece – najpierw jajniki, a potem piersi. Jej choroba była symbolicznym odzwierciedleniem uczucia odrzucenia, jakiego doświadczyła jako kobieta. Jak dowiesz się z następnego rozdziału, narządy płciowe gromadzą energię wszystkich naszych dotychczasowych przeżyć, zwłaszcza relacji z otoczeniem, jednym słowem – naszą biografię. Julia nie potrafiła uaktywnić własnej osobistej mocy, gdyż za źródło swojego bezpieczeństwa uznała męża.
Jej układ biologiczny nieustannie otrzymywał sygnały o braku siły.
Julia zmarła w ciągu roku.
Typ aktywny
Odmienną grupę stanowią osoby typu aktywnego.
Same są dla siebie motorem i samodzielność uważają za rzecz najważniejszą. Ich energia jest ukierunkowana na samoświadomość, siłę wewnętrzną i wytrzymałość emocjonalną. Osoba niezależna potrafi zrobić wszystko, co jest
konieczne, aby utrzymać równowagę ciała, umysłu i duszy.
Podobnie jak Julia, Joanna miała nieudane małżeństwo, wskutek czego zachorowała na raka piersi. Problemy w jej związku były podobne, choć nie tak drastyczne, jak w przypadku Julii. Mąż Joanny, Neal, zdradzał ją z kilkoma innymi kobietami. Wiedziała o tym, jednak starała się o tym nie myśleć. Chcąc sobie poradzić z jego niewiernością, zaczęła uczestniczyć w warsztatach dla kobiet. Dzięki nim uświadomiła sobie, że zachowanie Neala rani jej osobiste uczucia.
Wcześniej nigdy o tym nie myślała. Jak wiele innych osób sądziła, że małżeństwo jest połączeniem dwojga ludzi w jeden nierozłączny uczuciowy związek.
Joanna szybko zrozumiała, że jej piersi, które symbolizują dawanie i dzielenie się, mogą zostać uzdrowione tylko wtedy, gdy zacznie się szanować i uwierzy w siebie. Coraz wyraźniej postrzegała siebie jako niezależną osobę, jako indywidualność. Weszła w głęboki kontakt ze sobą, co wcześniej wydawało jej się niemożliwe. Jej dotychczasowa koncepcja własnej osoby
wymagała obecności męża. Gdy Joanna uświadomiła sobie swoje uczucia, wykorzystała oparcie, jakie znalazła w sobie, i
zażądała, aby Neal wywiązywał się z małżeńskiego przyrzeczenia. Neal obiecał się zmienić, jednak wytrwał tylko miesiąc. Joanna zdała sobie wtedy sprawę, że nie uda się jej go zmienić i że nie potrafi dłużej znosić takiego zachowania. Uznała, że jeżeli ma wyzdrowieć, musi zmienić szkodzącą jej sytuację.
Rozwiodła się i odzyskała zdrowie.
Grupy wsparcia dla chorych osób często pomagają rozbudzić nową świadomość. Zauważając własne potrzeby i analizując swoją sytuację, uczestnicy często przyznają, że ich dotychczasowe życie nie pasuje do osoby, jaką się stają, i że nie służy ich zdrowiu. Uświadamiają sobie, że muszą się zmienić. W procesie uzdrawiania uczą się uniezależniać od rzeczy i ludzi, którzy
pozbawiają ich ciało energii.
Zmiany są dla wielu osób przerażającą perspektywą.
Chorzy świadomie lub nieświadomie czują, że przerwanie dopływu własnej energii do celów energetycznych wiąże się z całkowitą z nich rezygnacją. Wpadają w otchłań niepewności, pragnąc zarówno zerwania z obiektem swojego przywiązania, jak i pozostania przy nim. Niektórzy próbują być w obu światach naraz, żyjąc jeszcze częściowo w tym, który im nie służy, i nie wchodząc w pełni w nowy.
Wiele osób udaje się do źródła uzdrowienia, lecz stwierdza, że nie może z niego czerpać.
Uzdrowienie jest procesem aktywnym i wymaga działania. Wymaga świadomego wysiłku – znalezienia w sobie oparcia i sił potrzebnych do odrzucenia zdezaktualizowanych poglądów i sposobów postępowania i spojrzenia na siebie w nowy, zdrowy sposób – aby można było odrzucić kule i pójść.
Jak dotrzeć do przyczyn choroby?
[...]Pierwszą diagnozę postaw sobie. W trakcie pracy staniesz się bardziej
świadomy tego niezwykłego świata, który znajduje się w Twoim wnętrzu. W rezultacie nauczysz się symbolicznego sposobu interpretacji rzeczywistości – zyskasz umiejętność intuicyjnego analizowania symboli mocy w swoim życiu.
Na początek chcę Ci dać kilka pomocnych wskazówek.
Osoba, która pragnie głębszej wiedzy na swój temat, jest na dobrej drodze do uzdrowienia.
Wcześniej jednak musi poznać metodę przyswajania sobie tych wewnętrznych informacji, by mogły nabrać dla niej prawdziwego znaczenia.
1.
Po pierwsze i przede wszystkim, skup swoją uwagę na znalezieniu symbolicznego znaczenia własnych życiowych problemów. Ucz się postrzegać je w świetle symboliki. Zastanawiaj się i odczuwaj, jaki jest ich związek z Twoim zdrowiem. Skupiaj się każdego dnia na wyzwaniach, które podejmujesz, i obserwuj, jak reagują na nie Twój umysł i dusza. Zauważ, co odbiera Ci energię i w jakiej części ciała następuje ta utrata. Zwróć uwagę na psychiczne i fizjologiczne reakcje spowodowane tą sytuacją.
2.
Po drugie, zawsze myśl o sobie jako o istocie fizycznej i energetycznej zarazem. Twój komponent energetyczny jest nadajnikiem i rejestratorem wszystkich Twoich myśli i kontaktów ze światem zewnętrznym. Zawsze pamiętaj, że biografia staje się biologią. Wyrób w sobie nawyk intuicyjnego badania łudzi, doświadczeń i informacji, jakie pojawiają się w Twoim życiu. Postanów, że rozwiniesz zdolność odczytywania symbolicznych treści; świadomie i regularnie badaj własne relacje ze światem i ich wpływ na Twoje wewnętrzne i fizyczne samopoczucie.
3.
Zawsze pamiętaj, że wszelkie uprzedzenia zakłócają odbiór energetycznych informacji.
4.
Oceniaj swoją energię codziennie. Gdy dojdziesz do wprawy, będzie Ci to zajmowało tylko chwilę. [...] Nie czekaj, aż zachorujesz, aby zwrócić uwagę na stan układu energetycznego. Naucz się wyczuwać napięcia, jakie gromadzą się w
Twoim polu energetycznym, i rób wszystko, co służy uzdrowieniu na poziomie energii. Uczyń badanie siebie rutyną.
5.
Gdy odkryjesz utratę energii, skoncentruj się na rzeczach najistotniejszych, które pozwolą Ci ją odzyskać. Zawsze szukaj odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego tracę energię?”
W usuwanie wszelkich zaburzeń, tak energetycznych, jak i fizycznych angażuj zarówno serce, jak i umysł. Nie poprzestawaj na rozpoznaniu objawów fizycznych, zawsze staraj się dostrzec inne aspekty napotykanych trudności. Odwołuj się do każdej z siedmiu uniwersalnych prawd dotyczących energii opisanych w rozdziale
Twoja sytuacja będzie wiązała się co najmniej z jedną z nich. Pytaj siebie, która znajduje swoje odzwierciedlenie w Twoim przypadku. Jeżeli np. masz trudności w pracy, spróbuj odwołać się do zasady: „Szanuj siebie“. Może się okazać, że to właśnie ona dotyczy Twojej sytuacji. Wnikliwie patrząc poprzez pryzmat tej prawdy, zdejmiesz z oczu zasłonę iluzji, dostrzeżesz jej symboliczne i duchowe znaczenie, co pozwoli Ci ją bezstronnie ocenić i nauczyć się lekcji, jakie ze sobą niesie.
Sprawy ducha wymagają skupienia na sobie – nie opartego na egocentryzmie, lecz pozwalającego na świadome rozporządzanie swoją mocą i energią.
6.
Badaj co, a nie kto pozbawia Cię energii. Wiedz, że osoba, która wydaje się odbierać Ci siłę, odzwierciedla tylko jakiś aspekt Ciebie samego. Jeżeli czujesz do kogoś zawiść, decydujące znaczenie ma nie ta konkretna osoba, lecz ciemna strona Twojej osobowości, która poddaje się temu uczuciu. Ta osoba jest w takim przypadku Twoim nauczycielem. Koncentrowanie się na niej nie spowoduje uzdrowienia, a jedynie sprowadzi do Twojego życia kolejnych nauczycieli, przy czym każda następna lekcja będzie intensywniejsza. Twoim zadaniem jest nauczenie się lekcji, a nie obrażanie
się na nauczyciela.
7.
Jeżeli uznasz, że jakaś osoba jest przyczyną Twojego osłabienia, i niepotrzebnie zaczniesz ją o to obwiniać i lękać się jej, skoncentruj się na określonym ośrodku mocy, aż poczujesz energię tej osoby i sposób, w jaki się z Tobą wiąże. Gdy zdasz sobie sprawę, że Twoim celem nie jest nauczyciel, lecz nauczenie się czegoś, zaczniesz wtedy dostrzegać prawdę, która została Ci ukazana poprzez tę sytuację.
8.
Warunki uzdrowienia w przypadku każdej choroby są w zasadzie takie same. Traktuj każdą chorobę jako zaburzenie energetyczne, prawie jak techniczną usterkę. Gdy rozpoznasz, która z uniwersalnych prawd dotyczy Twojego przypadku, oprzyj na niej wewnętrzny proces uzdrowienia. Konsekwentnie realizuj swój program, włączając do niego elementy leczenia medycznego. Korzystaj z pomocy. Pamiętaj, że Twoim celem jest wyeliminowanie cierpienia, a nie życie z nim. Nie jesteś ofiarą, więc nie marnuj czasu na myślenie, działanie i modlenie się jak ofiara. Użalanie się nad sobą pogłębia chorobę i jeżeli jest dominującym elementem myślenia, samo staje się chorobą.
9.
Rób wszystko, aby wspomóc swoje ciało fizyczne: zażywaj odpowiednie leki, regularnie ćwicz i zdrowo się odżywiaj. Jednocześnie konsekwentnie wspieraj także ciało energetyczne, puszczając w niepamięć smutki i wybaczając żale. Wprowadź do własnego życia wszelkie konieczne do uzdrowienia zmiany: porzuć stresującą pracę, związek lub małżeństwo, zacznij medytować lub uprawiać narciarstwo biegowe. Rodzaj zmian jest nieistotny; ważne jest, aby zrobić to, czego
wymaga proces uzdrowienia. Samo mówienie o problemach Ci nie pomoże, ponieważ uzdrowienie wymaga działania i zmian.
10.
Bez względu na rodzaj choroby oprócz pozytywnego nastawienia potrzebne jest pełne zaangażowanie i poświęcenie. Nie pomoże wizualizacja, jeżeli stosujesz ją raz w tygodniu; także Twoje ciało nie stanie się sprawne po jednym treningu. Uzdrowienie ciała, życiowej sytuacji lub nauczenie się symbolicznego sposobu interpretacji sytuacji, zdarzeń i relacji wymaga uwagi i codziennej praktyki. Proces powrotu do zdrowia może wypełnić cały Twój wolny czas, choć zawsze można wprowadzić uproszczenia. Jeżeli mimo poddania się złożonej terapii, obejmującej różne formy leczenia u wielu lekarzy i terapeutów, zioła i dietę, poprawa nie następuje lub jest niewielka, może to świadczyć o tym, że sam powstrzymujesz uzdrowienie.
11.
Być może uzdrowienie przeraża Cię bardziej, niż sobie z tego zdajesz sprawę. Być może nie możesz wybaczyć lub zapomnieć o czymś z przeszłości albo obawiasz się zmiany równowagi sił pomiędzy Tobą a inną osobą.Uwzględnij te możliwości, choć niektóre choroby są rzeczywiście trudniejsze do wyleczenia niż inne i brak rezultatów nie zawsze świadczy o hamowaniu procesu. Jednak gdy dziesięciu różnych terapeutów i tyleż samo terapii nie może pobudzić procesu uzdrowienia, weź pod uwagę, że sam świadomie lub nieświadomie blokujesz proces uzdrawiania lub że w ramach uzdrowienia powinieneś się
przygotować do zakończenia fizycznego życia. Po siódme, upraszczaj swoje życie duchowe. Wszystkie moje duchowe przemyślenia doprowadziły mnie do przekonania, że boska rzeczywistość nie jest skomplikowana. Dlatego niech Twoja osobista teologia także będzie prosta. Staraj się wierzyć w to, co się wydaje najistotniejsze, np.
•Wszystkie okoliczności mogą zostać zmienione w mgnieniu oka; wszystkie choroby mogą zostać wyleczone. To, co boskie, nie jest ograniczone ludzkim pojęciem czasu, przestrzeni ani materii.
•Wszystko się zmienia. Każdy doświadcza w życiu zarówno trudnych przemian, jak i okresów spokoju. Naucz się płynąć z nurtem życia i nie staraj się powstrzymywać zmian.
•Nigdy nie wymagaj, aby druga osoba Cię uszczęśliwiła. Szczęście zależy od osobistego, wewnętrznego nastawienia i każdy sam za nie odpowiada.
•życie polega przede wszystkim na nauce. Każda sytuacja, problem i relacja zawiera
pewną informację wartą zapamiętania lub przekazania innym.
•Pozytywne nastawienie w każdej sytuacji przynosi większe korzyści.
•Żyj chwilą obecną i ćwicz się w wybaczaniu innym.
C. Myss – “Anatomia duszy”
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|