Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...

lola33

Dzis znowu wrocila sprawa Marsela.Ktos mi powiedzial,ze moglam zrobic wiecej,ze 4 godziny to duzo czasu.Napewno mial racje--moglam zrobic wiecej i teraz to widze,a przynajmniej sprobowac.A ja? Plakalam i prosilam i co to dalo? Nic.Marsel nie zyje i to z mojej winy chociazby czesciowej,ale zawsze.Znowu czuje sie z tym zle.Dobrze ktos powiedzial--- moglam spytac o adres albo telefon.Moglam go uratowac mialam czas---duzo czasu.Poczucie winy niedaje mi spokoju.Dlaczego to tak mnie meczy ?Czy ktos mi odpowie?Wiem ze przychodzil na czat wczesniej pod nickiem Marsel.Wiem tez ze na kims z czata sie zawiodl.Prosze niech mi ktos podpowie jak mam sobie z tym poradzic? Znowu psycholog?Pozdrawiam.lola33

joy

Lolu to nie Twoja wina. On chciał tak zrobić i to zrobił. Byłaś mu potrzebna, żeby nie był sam w tej chwili. zrozum, gdyby nie chciał tego to by Ci podał nr. tel lub nie wiem , moze adres czy cos. Tak chciał i tak zrobił. To był jego wybor. Łatwo jest zwalić winę na kogoś innego. Zawsze ktos musi być winny. Trafiło na Ciebie. Powinnaś pomyśleć o tym, że w takiej chwili nie był sam, że miał CIEBIE. Pomogłaś mu. Czytałam o Nim na czacie. Lolu nawet przez moment nie pomyślałam że to Twoja wina. I każdy, kto Cię zna tak pomyśli. Przestań obciążać swoje sumienie Jego śmiercią. Tak chciał i tak zrobił.

ilse · Gość

lolu ,posluchaj joy,to nie twoja wina,mnie kiedys tez obwiniono za smierc ojca mialam 16 lat i robilam wszystko co w mojej mocy a jednak,brat ojca zakazal mi wspominac o moim kochanym tatusiu(kochanym mimo wszystko) i to zostalo do dzis i bardzo boli nie moge sie z tego wyplatac ale piszac z wami dochodze do wniosku ze nie ja bylam winna on by to zrobil i tak, zreszta jako dziecko nie raz zciagalam go z barierki balkonu ja jego corka a nie jego brat,wiec nie win sie kochana a ten kto cie obwinia jest nikim,bo ciekawe jak on by sie zachowal w takiej chwili.Marsel gdyby chcial zyc,dalby znak a Ty jestes wielka bo bylas przy nim w ostatnich jego chwilach,bo ja tchorz chyba bym nie dala rady.

Justyna3550

Ja napisze tak...jak lekarz ma przed sobą pacjenta i musi podjac decyzje szybko, a nie łatwą i stara się pomoc, ale zrobił cos zle..............człowiek umiera, naprawde mozemy go winic za ta smierc? nie możemy. Wiem, ze ktos wszedł i zaczał przelewac swoja bezdradnosc, rozczarowanie na priv z tobą, tylko gdzie on wtedy był, jak Marsel potrzebował pomocy? Moze jego tez powinnismy obwiniac o to co się stało? Nie jestes zadna słuzba porzaadkowa, nie musisz wiedziec jak postepowac w takich sytuacjach, a wazne ze w ogole podjełąs sie rozmowy! Przeciez nie zlekcewazyłas go! Nie jesteś winna, nie wmawiaj sobie tego, bo tak nie mozna........pozdrawiam, obys szybko sie otrzasneła

joy

Ilse ma rację. Też bym pewnie spanikowała, uciekła szybko. Lolu a nie pomyślałaś że ten kto Cię obwinia o to wszystko, sam jest winien? Może sam szuka oczyszczenia i musi znaleźć do tego kozła ofiarnego?? Nie bądż koziołkiem i nie daj się. Jesteśmy z Tobą....... i wybaczcie wszyscy że piszę w liczbie mnogiej, ale jestem tego pewna. My wszyscy jesteśmy z Tobą i proszę pamietaj o tym.

ilse · Gość

joy i justyna maja swieta racje. jestesmy z Toba!!!!!!

LAKILAK36

Witaj lola po przeczytaniu twojego posta odnośnie śmierci Marcela postanowiłem napisac do ciebie ale zarazem do wszystkich dlatego mój post wpisze jeszcze na inne posty.Posluchaj jestes bardzo dobrym opkiem i osoba potrzebna w naszym pokoju ale pamiętaj jesteśmy tylko ludzmi i każdy wybiera swoja droge zycia.Najwazniejsza rzecz jaka się tyczy ciebie nie możesz się winic ze w jakims stopniu Marcel nie zyje dlatego ze go nie ratowałaś to ze z nim rozmawiałaś właściwie negocjowałaś aby się nie zabil to już duza sprawa i duzo zrobiłaś to ze ktos tam mowi ci dlaczego nic wiecej nie zdziałałaś to ten ktos jest madry tylko do wydania opini ale ja sam wiem zdoswiadczenia ze jak się prowadzi negocjacje to się nie mysli o sprawach technicznych tylko o zyciu tej drugiej osoby tutaj działałaś prowadzac rozmowe sama w realnym swiecie taka rozmowe prowadzi się technicznie inaczej wiem bo to robie i musze ci powiedziec ze jest to bardzo trudne ja jako zawodowec mam czasami problemy a co ty mialas sama zdziałać tylko słuchać i rozmawiac.Dlatego weź sobie to co pisze do serca nie jestes niczego winna wykonałaś to ze ten człowiek odchodzil nie sam nie w smutku ty tylko go trzymałaś za reke /w przenośni/bo on sam wybral śmierć.Wiem jaka jeste bezradność ratownika gdy nie ma konkretnych namiarow w netcie na osobe która wlasnie chce odejść ale tez musisz zrozumiec ze jeśli ktos już wybiera to ostateczne wyjscie z problemu to i tak do tego dojdzie nawet bez rozmowy.Druga sprawa to nadszedł ten czas ze coraz wiecej osob ma problemy /jesien zbliżające się swieta/i będzie szukac pomocy m.in. w naszym pokoju ale pamiętajmy po drugiej stronie jest człowiek ale nie wiemy jakie ma intencje.Ja sam spotkałem się na privie z chłopakiem który wolal o pomoc miał stalego nicka mowil o śmierci o tym ze zostawila go dziewczyna itp.po poltorejgodzinie rozmowy wysmial mnie bo chciał zobaczec jak się rozmawia z kims kto ma zle w glowie.I jaki z tego wniosek rozmowa musi być prowadzona z jakim dystansem marginesem bezpiezenstwa psychicznego ale dla ciebie bo inaczej Lolu można wpaść w paranoje i każdy sygnal odbierac za mocno co wpłynie na twoja psychike.Dlatego ku przestrodze dla wszystkich a w szczególności dla ciebie bo jestes wrazliwa kobieta rozmowa to już jest ratunek zycia na kilka minut czy godzin a jak ktos jest zdecydowany na odejście to i tak odejdzie a my nic nie zrobimy.Lolu zycze ci dobrej kondycji psychicznej i bądź dalej z nami aby do lata a slonce znow zaświeci na niebie.PO PIERWSZE CZŁOWIEK. LAKILAK36

LAKILAK36

........................................

LAKILAK36

Lola licze na ciebie trzymaj sie.

Anaa1984

Będzie dobrze lola...jestem z Tobą