|
Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
motylkowo
pisarz tylko jednego postu
Dołączył: 30 Gru 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wtorek 0:34:56, 30 Grudzień 2014, Wtorek , 363 Temat postu: MAM W ZYCIU WSZYSTKO A ZARAZEM NIC... |
|
|
..i dlatego tez ciagle nosze w sobie poczucie winy. Nigdy nie czulam sie kochana choc pochodze z ''dobrej'' rodziny. Zadnej patologii biedy alkoholizmu. Mimo to moja matka,choc zarazem wspaniala silna osoba jednoczesnie dawala mi odczuc ze jestem ta gorsza istota przez ktora musiala wziac slub z moim ojcem. Zadnych pochwal jedynie ciagle porownania na moja niekorzysc a to z sasiadka a to z kolezanka ze szkoly. Wiecie wszyscy ah & oh a Ja ta beznadziejna. A to za chuda a to za gruba (w czasach liceum cierpialam na bulimie). Ojciec byl zawsze obojetny w strone wrogi, zdarzylo mu sie nie raz mnie uderzyc, ale wtedy do akcji wkraczala matka, srednio z troski o mnie, bala sie poprostu ze gdyby cos mi sie stalo i trzeba by wezwac karetke, sasiedzi i cala reszta swiata dowiedzialaby sie ze wcale nie jest u nas w domu tak kolorowo. W dziecinstwie bylam zatem strasznie niesmiala zahukana osoba do dzis pamietam sytuacje typu - kolezanka przebila na moich oczach innej opone w rowerze. Popoludniu rodzice tej ze zniszczonym rowerem zadzwonili do moich (przyjaznili sie) ale jedynie w celach informacyjnych. Oczywiscie ze strachu o niczym nie powiedzialam ale.. I tak mialam kare. Rodzice zawsze posadzali mnie o najgorsze. I tak Ja grzeczna mialam kare a ta winna zostala obroniona przez swoja matke dodatkowo jeszcze opierniczyla rodzicow ktorzy oskarzali jej coreczke. Oh jak Ja zazdroscilam dzieciom takich rodzicow.. kochajacych dajacych poczucie bezpieczenstwa..Potem staralam sie ulozyc sobie zycie. odetchnac, studia, czas z dala od domu. Bylam prawie 3 lata z chlopakiem ktory naprawde mnie kochal,ale moja matka zaczela sie wtracac, nie podobalo jej sie ze moj chlopak jest naprawde spokojny, ulozony i gdy przyjezdza do mnie na pare dni to nie ma ze soba flaszki wodki (mama nie jest alkoholiczka ale lubi czasem sobie wypic). Zaczela wypytywac o jego rodzine, krytykowac ich, wciaz mowila mi ze skoro wyroslam na taka ladna dziewczyne to stac mnie na kogos lepszego.. bylam mloda (19 lat) naiwna i nie do konca znalam zycie, w sumie z mojego powodu chlopak odszedl zakanczajac nasz zwiazek zdrada i natychmiastowym znalezieniem sobie nowej dziewczyny. Wtedy moj swiat zalamal sie na nowo. Byl moja opoka, ostoja, ucieczka od toksycznej rodziny i nadzieja na stworzenie wlasnie tej normalnej, cieplej i kochajacej. Od tego momentu przez jakies pol roku nie bylo dnia ktorego choc raz bym nie plakala. To byl jakis horror. Za namowa znajomych wyjechalam do uk, mialo byc na miesiac dwa, dzis jestem tu ponad rok. To mial byc nowy start, zmiana otoczenia ludzi wszystkiego. Na moment obecny nie powinnam narzekac. Mam 23 lata, jestem wiec wzglednie mloda, zyje na wlasny rachunek w miare normalnym kraju (kto byl badz jest w uk wie jak tu jest sa plusy i minusy) poszczescilo mi sie w pracy dostalam kierownicze stanowisko, mam przyjaciol, znajomych i choc z dala od domu to nie moge powiedziec ze czuje sie tu opuszczona i samotna jednak.. cos we mnie nadal nie pozwala mi zyc, cieszyc sie tym co mam. Czesto slysze pytanie - jak taka dziewczyna jak Ja moze byc samotna ? otoz przyciagam niewlasciwych ludzi. Moje niedowartosciowanie z dziecinstwa, porownywanie mnie na niekorzysc do innych ludzi i ciagle uczucie ''dlaczego ja to mam ? dlaczego mi sie to udalo ? przeciez na to nie zasluguje'' wciaz za mna chodzi i uwiera. Pamietam jak matka w dziecinstwie powiedziala mi kiedys ''fajne te twoje kolezanki, dlaczego one sie z toba koleguja?'' zyje troche jak robot wykonujac codziennie te same obowiazki praca dom zakupy znajomi etc przyodziewajac slaby usmiech gdzie wieczorem placze w poduszke kladac sie do lozka. Mozna miec w zyciu wszystko a nie miec nic. To strasznie prozne i niemadre ale czesto idac przez miasto obserwuje ludzi i widze nieurodziwych badz biedniejszych ale jednoczesnie szczesliwych, zyjacych terazniejszoscia. Ostatnio przeczytalam madre zdanie - starasz sie desperacko znalesc kogos kto cie pokocha, bo sama nie potrafisz tego zrobic. Cos w tym jest. Zastanawiam sie nad pojsciem do psychologa, szczera rozmowa. Moja skrywana gleboko depresja i brak checi do zycia powoli mnie dobija. A tak bardzo chcialabym zaczac zyc naprawde w Nowym Roku. Budzic sie z usmiechem na ustach zamiast ze slowami - dlaczego dzis nie obudzilam sie jako ktos inny ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|