|
Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tabo
moderator naszego podforum
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Poniedziałek 22:54:13, 02 Lipiec 2007, Poniedziałek , 182 Temat postu: |
|
|
hal, nie jest tak, ze nie jest ci pisane
bo nikt nie napisal, mimo paru spraw, o ktorych nie chcesz pisac
szczescie przyjdzie do ciebie, ono sie zdarzy
nie wymaga wiary w siebie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halcion
pisarz stopien I , 100 postow.
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Aus Ausland
|
Wysłany: Wtorek 10:58:02, 31 Lipiec 2007, Wtorek , 211 Temat postu: |
|
|
Cześć Kochani, cześć Amarancie.
To niestety znowu ja...
-z tobołkiem swoich zmartwień tudzież narzekań...
Ale może też i z garstką pozytywów...?
Nie jest mi łatwo. Jest mi bardzo ciężko.
Jestem cały czas w psychiatryku,
tyle że teraz na innym - takim lżejszym oddziale.
Może tu się jakoś odnajdę...?
Pobyt na tym ostrym oddziale bez wątpienia
dużo mnie nauczył.
Dowiedziałem się, że są ludzie z o wiele
poważniejszymi problemami, niż te moje.
Poznałem tam kilku ciekawych ludzi,
m.in. takiego sympatycznego pacjenta,
starszego ode mnie, prawie mojego sąsiada,
upośledzonego, z jakimś zespołem,
ale nie wiem jakim.
Dość, że postanowiłem się nim zaopiekować,
jeżeli tylko wygram z depresją i wyjdę na wolność.
Chciałbym go zaprosić do siebie do domu
na jakiś czas.
Aby zaznał trochę życia rodzinnego i serca,
których nigdy nie zazna nawet w najlepszym
DPS-ie (Dom Pomocy Społecznej)...
Jeżeli mnie nie jest pisane życie w szczęściu,
to chciałbym przynajmniej
dać choć trochę szczęścia komuś innemu.
Wszak sam Lew Tołstoj słusznie napisał:
"Dobro zaczyna się tam,
Gdy człowiek zapomina o sobie
i o swoim ego"...
Chciałbym żyć tak, aby nikt przeze mnie nie płakał...
Chociaż nadal jestem uzależniony
od self-injury, leków psychotropowych,
i narkotyku o nazwie "Tramal"...
Choć moja mama nadal ma łzy w oczach,
kiedy przyjeżdża mnie odwiedzić
i zatroskana wychodzi z gabinetu ordynatora,
po trudnej i bolesnej rozmowie,
a ja nadal wypisuję sobie żyletką na ramieniu
krwawy napis "ALONE"...
Ale ufam, że kiedyś to się zmieni.
Że jeszcze kiedyś będę malował ludziom i mamie
piękne uśmiechy na twarzach,
uśmiechy pełne szczęścia...
Słuchajcie...
Teraz rzecz o piekle na ziemi - czyli o stanie,
w jaki popadają ciało i dusza
po przyjmowaniu leku o nazwie "HALOPERIDOL"...
Co za koszmarny lek...!
Właściwie 80% pacjentów w psychiatrykach musi zażywać to paskudztwo,
czy chcą, czy nie...
Bo takim otumanionym człowiekiem
znacznie lepiej jest manipulować...
Jak odmówisz w kroplach / kapsułkach -
- to zaraz wołają takich siłaczy z "grupy interwencyjnej",
którzy cię zwiążą / przytrzymają siła - i dostajesz to w zastrzykach...
Mówię Wam - KOSZMAR...!
Zaczyna się odechciewać wszystkiego,
robisz się potulny jak baranek,
i robią z tobą, co tylko zechcą...
Tracisz kontrolę nie tylko nad swoim ciałem,
ale i nad duszą...
Robisz się tak koszmarnie senny i otępiały,
że z trudem donosisz kubek z herbatą do stołu.
A chociaż chce Ci się stale spać,
to nie możesz sobie znaleźć miejsca na sali;
kiedy się położysz - po paru minutach wstajesz,
kiedy chodzisz - po chwili chcesz usiąść - i tak na okrągło.
Taka nota bene niemoc psychofizyczna...
Gdybym miał po tym okropieństwie prowadzić samochód,
to spowodowałbym wypadek chyba już po pierwszych
10-ciu metrach jazdy...
Teraz kategorycznie odmówiłem przyjmowania tego świństwa
pod groźbą bezterminowej głodówki -
i chyba ich ruszyło, bo zawiesili mi ten specyfik...
Ale na jak długo?
I czy nie przyjdzie im do głowy, aby zapisywać mi coś podobnego
pod innymi postaciami...?
Boję się.
Po stokroć boję się.
A jednocześnie nie mogę spać.
Albo nie mogę zasnąć i słucham do 24.00 - 1.00 mp3-jki,
Albo dla odmiany zasypiam o 23.00 - a budzę się o 4.00 - 5.00.
Tak źle i tak niedobrze...
Tyle że po tych wszystkich lekach przeciwdepresyjnych
i przeciwdrgawkowych
nie mam już myśli samobójczych,
i nie trzęsą mi się ręce, tudzież nie tracę przytomności.
Bo wcześniej kilka razy traciłem i 2 razy rozwaliłem szpetnie łeb
(chyba jakaś padaczka polekowa / abstynencyjna)...
Dobrze, że na tym oddziale, gdzie jestem obecnie,
jest możliwość korzystania z pracowni komputerowej,
to przynajmniej mogę mieć kontakt ze światem...
Zresztą jest tu dużo innych pracowni, na które trzeba uczęszczać -
Komputerowa, plastyczna, ceramiczna, choreoterapia,
a nawet siłownia - coś dla mnie...
Postaram się bywać teraz częściej,
aby mieć z Wami kontakt,
jakkolwiek kiedy jest się chorym psychicznie,
to dziś mogę zrobić mnóstwo pożytecznych rzeczy,
a przez następne 2-3 dni leżeć półprzytomny w jakimś
letargu / transie...
Ale będę się starał - zmuszać do życia.
Bardzo Was WSZYSTKICH pozdrawiam
- H.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stefan
administrator, zalozyciel forum
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 13038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice warszawy Płeć: Mezczyzna
|
Wysłany: Wtorek 16:20:07, 31 Lipiec 2007, Wtorek , 211 Temat postu: |
|
|
Halcion napisał: | Cześć Kochani, cześć Amarancie.
To niestety znowu ja...
-z tobołkiem swoich zmartwień tudzież narzekań...
Ale może też i z garstką pozytywów...?
Nie jest mi łatwo. Jest mi bardzo ciężko.
Jestem cały czas w psychiatryku,
tyle że teraz na innym - takim lżejszym oddziale.
Może tu się jakoś odnajdę...?
Pobyt na tym ostrym oddziale bez wątpienia
dużo mnie nauczył.
Dowiedziałem się, że są ludzie z o wiele
poważniejszymi problemami, niż te moje.
Poznałem tam kilku ciekawych ludzi,
m.in. takiego sympatycznego pacjenta,
starszego ode mnie, prawie mojego sąsiada,
upośledzonego, z jakimś zespołem,
ale nie wiem jakim.
Dość, że postanowiłem się nim zaopiekować,
jeżeli tylko wygram z depresją i wyjdę na wolność.
Chciałbym go zaprosić do siebie do domu
na jakiś czas.
Aby zaznał trochę życia rodzinnego i serca,
których nigdy nie zazna nawet w najlepszym
DPS-ie (Dom Pomocy Społecznej)...
Jeżeli mnie nie jest pisane życie w szczęściu,
to chciałbym przynajmniej
dać choć trochę szczęścia komuś innemu.
Wszak sam Lew Tołstoj słusznie napisał:
"Dobro zaczyna się tam,
Gdy człowiek zapomina o sobie
i o swoim ego"...
Chciałbym żyć tak, aby nikt przeze mnie nie płakał...
Chociaż nadal jestem uzależniony
od self-injury, leków psychotropowych,
i narkotyku o nazwie "Tramal"...
Choć moja mama nadal ma łzy w oczach,
kiedy przyjeżdża mnie odwiedzić
i zatroskana wychodzi z gabinetu ordynatora,
po trudnej i bolesnej rozmowie,
a ja nadal wypisuję sobie żyletką na ramieniu
krwawy napis "ALONE"...
Ale ufam, że kiedyś to się zmieni.
Że jeszcze kiedyś będę malował ludziom i mamie
piękne uśmiechy na twarzach,
uśmiechy pełne szczęścia...
Słuchajcie...
Teraz rzecz o piekle na ziemi - czyli o stanie,
w jaki popadają ciało i dusza
po przyjmowaniu leku o nazwie "HALOPERIDOL"...
Co za koszmarny lek...!
Właściwie 80% pacjentów w psychiatrykach musi zażywać to paskudztwo,
czy chcą, czy nie...
Bo takim otumanionym człowiekiem
znacznie lepiej jest manipulować...
Jak odmówisz w kroplach / kapsułkach -
- to zaraz wołają takich siłaczy z "grupy interwencyjnej",
którzy cię zwiążą / przytrzymają siła - i dostajesz to w zastrzykach...
Mówię Wam - KOSZMAR...!
Zaczyna się odechciewać wszystkiego,
robisz się potulny jak baranek,
i robią z tobą, co tylko zechcą...
Tracisz kontrolę nie tylko nad swoim ciałem,
ale i nad duszą...
Robisz się tak koszmarnie senny i otępiały,
że z trudem donosisz kubek z herbatą do stołu.
A chociaż chce Ci się stale spać,
to nie możesz sobie znaleźć miejsca na sali;
kiedy się położysz - po paru minutach wstajesz,
kiedy chodzisz - po chwili chcesz usiąść - i tak na okrągło.
Taka nota bene niemoc psychofizyczna...
Gdybym miał po tym okropieństwie prowadzić samochód,
to spowodowałbym wypadek chyba już po pierwszych
10-ciu metrach jazdy...
Teraz kategorycznie odmówiłem przyjmowania tego świństwa
pod groźbą bezterminowej głodówki -
i chyba ich ruszyło, bo zawiesili mi ten specyfik...
Ale na jak długo?
I czy nie przyjdzie im do głowy, aby zapisywać mi coś podobnego
pod innymi postaciami...?
Boję się.
Po stokroć boję się.
A jednocześnie nie mogę spać.
Albo nie mogę zasnąć i słucham do 24.00 - 1.00 mp3-jki,
Albo dla odmiany zasypiam o 23.00 - a budzę się o 4.00 - 5.00.
Tak źle i tak niedobrze...
Tyle że po tych wszystkich lekach przeciwdepresyjnych
i przeciwdrgawkowych
nie mam już myśli samobójczych,
i nie trzęsą mi się ręce, tudzież nie tracę przytomności.
Bo wcześniej kilka razy traciłem i 2 razy rozwaliłem szpetnie łeb
(chyba jakaś padaczka polekowa / abstynencyjna)...
Dobrze, że na tym oddziale, gdzie jestem obecnie,
jest możliwość korzystania z pracowni komputerowej,
to przynajmniej mogę mieć kontakt ze światem...
Zresztą jest tu dużo innych pracowni, na które trzeba uczęszczać -
Komputerowa, plastyczna, ceramiczna, choreoterapia,
a nawet siłownia - coś dla mnie...
Postaram się bywać teraz częściej,
aby mieć z Wami kontakt,
jakkolwiek kiedy jest się chorym psychicznie,
to dziś mogę zrobić mnóstwo pożytecznych rzeczy,
a przez następne 2-3 dni leżeć półprzytomny w jakimś
letargu / transie...
Ale będę się starał - zmuszać do życia.
Bardzo Was WSZYSTKICH pozdrawiam
- H. |
witaj halcion...
z uwaga przczytalem twego posta...
bylem okolo 12 razy hospitalizowany psychatrycznie....
ze smutkiem potwierdzam ze tak jest ...
ale nie we wszystkich psychiatrykach...
w jednych jet lepiej w innych gorzej...
potwierdzam stosowanie przez personel chemicznego kafatnu bezpieczenstawa...
tak im latwiej...
i pielegniarki w nocy moga sie wyspac...
opisalem to w swym temacie...
halcion wazne ....!
nie glodowka ale szukac kontaktu z rzecznikiem praw pacjeta....
każdy odzial i szpital ma rzcznika praw pacjeta ktory to podlego pod ministerstwo
a nie pod dyr owego szpitala...
czli nie boi sie wladzy szpitalnej....
rzecznik praw pacjeta na twe rzadanie powinien przyjsc do ciebie...
ewentulalnie owy rzecznik praw pacjeta winien
bywac na co tygodniowych spotkaniach spolecznosci oddzialowej...
rzecznik praw pacjeta interweniuje w sprawach nie przestrzgania prawa ....
pacjet ma swe prawa i one winny byc dostepne na kazde zadanie w postaci papierowej na oddziale...
pacjet ma tez obowiazki...
ale prawem pacjeta jest to zeby wiedzila jakie lekim bierze...
prawo pacjeta to zeby lekarz w dostepny mu sposob objasnil dzilanie leku.....
prawo pacjeta to mozliwosc odmowy przyjmowania leku z powodu zle samopoczycie oglnie zlego dzialania leku...
i wiele innych praw pacjeta do otrzymania srodkow czystosci
prawo do otrzymania bielizny pidzamy szlafroka kapci itp.
mi na dzialach mowiono ze mi sie to nienalezy...
oszukiwali mnie....
prosilem o rozmowe z lekarzem dyzurnym...
lekarza prosilem o sprowadzenie rzecznika praw pacjeta....
i... naraz znalazla sie pidzama i mydlo....szlafrok...
i inne...kubek i zastepczo lignina zamiast chsteczek do nosa
zmiana poscieli... na czysta...
mamy do tego prawo placimy zus i jestesmy obywatelami RP
rzadajmy swych praw...
...
tez mnie wiazali do lozka...
podawali jakies swinstwa...
taak...
stawiali bledne diagnozy...
to szlahetne halcion ze chcesz pomoc choremu koledze...
bardzo szachtne...
potwierdzam tez ze w psychatrykach mozna spotkac i spotkalem
wielu ciekawych ludzi...
innych inaczej dla tego izolowanych...
ciekawych i glebokich ludzi...
tak halcion to wstawanie z lozka i kladzenie sie z powrotem ...
wedrowka do palarni...
rozrywka spaceru po korytazu...
setki jak nie tysiace razy przemiezalem korytarze szpitalne na oddziale zamkietym...ostrym...pol biedy jak byl jeden dlugi i szeroki korytarz
wtedy mozna swobdnie spacerowac tam i z powrotem tam i z powrotem tam i z powrotem
po setki razy dziennie...
nie wytrzmywalem w psychatrykach faszerowania mnie lekami i nudy...
powtarzam N U D Y nic robienia..... NIC....
jakies kredki i plastelina jak przeczkolu w sali terapiii zajeciowej...
dobrze ze cie przeniesli na inny oddzial...
jak piszesz... to dobrze...
pozdrawiam... wracaj do zdrowia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tabo
moderator naszego podforum
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Środa 23:00:54, 01 Sierpień 2007, Środa , 212 Temat postu: |
|
|
halcion
bardzo cie kochamy i zapraszamy tu, do naszego domu, pisz
zapraszaj ti innych pacjentow ze szpitala
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halcion
pisarz stopien I , 100 postow.
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Aus Ausland
|
Wysłany: Czwartek 9:30:38, 02 Sierpień 2007, Czwartek , 213 Temat postu: |
|
|
Witajcie Kochani, witaj Stefanie i Tabo.
Jestem od wczoraj w domu na 2-dniowej przepustce.
Nie wiem; czy na oddziale mieli mnie już dość,
i chcieli ode mnie odsapnąć,
czy też widziel, że dalsze przetrzymywanie mnie tam
bez przepustek tylko jeszcze bardziej mnie pogrąża
w otępieniu, rozpaczy i buncie...
W każdym razie liczy się to, że mam 2 dni spokoju od szpitala.
Ale jutro rano muszę już wracać na oddział,
bo nawet leki wydzielili mi na równe 36 godzin...
Tak, Stefanie - masz 101% racji...
Zupełnie jakbym słyszał siebie / innych pacjentów,
których rozsadza bunt, rozpacz i gniew...
Mnie też początkowo wiązali do łóżka,
potem, kiedy już pozbawili mnie wszystkich ostrych przedmiotów
(żyletek, igieł od zastrzyków, etc),
to już mnie odwiązali...
Ale życie w takim bloku na ostrym oddziale
przypomina po części więzienie,
albo jakiś zakład karny...
Przy przyjęciu dokładnie przeszukują pacjenta
i przekopują wszystkie manele w plecaku,
a potem trafia się między pacjentów,
których możnaby podzielić na 3 grupy:
A/ pacjenci upośledzeni, skazani na łaskę i niełaskę
personelu med. i innych pacjentów,
B/ pacjenci "normalni" - tzn. depresanci, desperaci życiowi,
niedoszli samobójcy, lekomani,
C/ pacjenci z wyrokami policyjnymi / sądowymi -
nierzadko agresywni i zbuntowani.
Ja jestem w kategorii B.
Na takim oddziale trzeba umieć się ustawić,
aby nie popadać w miarę możności z nikim w żadne konflikty.
Ja jestem nieźle wyszczekany, więc nie miałem większych problemów,
i nikt nie ważył się robić ze mnie "cwela".
Potrafiłem bezczelnie odpowiadać natrętom,
którzy próbowali mnie okradać z rzeczy osobistych, papierosów,
i żywności,
Potrafiłem też drzeć koty z pielęgniarkami / terapeutami,
zatem zostałem uznany za "ciężki orzech do zgryzienia",
no więc wpieprzali we mnie spore dawki
tego wariackiego Haloperidolu,
który moim zdaniem ma chyba działanie podobne do
LSD-25 - żadne działanie terapeutyczne,
za to świetnie się nadaje do ogłupiania chorego,
aby uczynić zeń łatwą do manipulowania marionetkę...
Drzwi są bez klamek od strony sal pacjentów,
zatem trzeba pukać, aby ktoś otworzył.
Ale najcześciej jest tak, że kiedy siostra otworzy drzwi,
to patrzy na takiego chorego z drwiącym uśmieszkiem,
jakby miała do czynienia z orangutanem w ZOO,
albo jakimś pajacem cyrkowym,
po czym najczęściej mówi, jak do małego dziecka:
"No, już, już, wracamy szybciutko na salę,
a potem pogadamy..."
Rzecznik praw pacjenta...
No tak - jest coś takiego u nas,
bo ja leżę właśnie w dużym mieście -
To wielki ośrodek - ponad 17 bloków...
Ale to przecież jasne jak słońce -
ręka rękę myje!
Ja i inni pacjenci próbowaliśmy interweniować -
ale z żadnym skutkiem...
Odpowiedź zawsze ta sama: "Zobaczymy".
No i 1001 kontrargumentów...
Tak samo na wizytach - jak pytałem,
kiedy wreszcie dostanę wolne wyjścia na zewnątrz budynku,
To lekarz ordynator zawsze mówił: "pomyślimy"...!
I to myślenie trwało raz 3, a potem,
kiedy mi się pogorszyło - 2 tygodnie...
A ja wychodziłem z siebie, otumaniony wysokimi
dawkami Haloperidolu i innymi lekami...
Tak, Stefan...
Powiedziałeś wszytko, co do najdrobniejszego szczegółu...
U nas jest podobnie...
To krążenie po jadalni,
beznadziejne snucie się po salach,
półprzytomny, w jakimś transie...
I palarnia jako jedyna rozrywka...
A papierosy to trzeba by zaszywać chyba pod skórą,
bo każdy wyciągał od ciebie tak,
że paczka schodziła w kilka godzin...
A ja sam palę ponad paczkę dziennie -
zatem gdybym miał jeszcze dawać innym,
to brakłoby mojej pensji...
No i to wyczekiwanie według stałego rytmu:
śniadanie-leki-wizyta-obiad-leki-koszmarnie nudne popołudnie-
-kolacja-leki-noc-bezsenność-palarnia...
A propos głodówki,
to mnie pomogło o tyle,
że w sumie nie jadłem 11 dni,
a oni byli bezsilni - prosili, grozili kroplówkami -
a ja twardo: Albo przeniosą mnie na
lżejszy blok+zawieszą Haloperidol - albo nic z jedzenia.
I pomogło - po 2 miesiącach znalazłem się na
innym bloku, gdzie jestem od 3 dni.
Tak samo wczoraj wytargowałem przepustkę.
Ale nie wiem, czy nie posiedzę tam
jeszcze do października...
A propos leków, to przetestowali na mnie
chyba już wszystkie możliwe...
A/ Na depresję: Anafranil w zastrzykach+kapsułkach,
a obecnie "Trypcia" (Amitryptyllinum) - na którą nie idę...!
(pomijam już wszelkie inne leki, które brałem
ambulatoryjnie, przed pójściem do szpitala),
B/ Na trzęsienie się rąk - Pridinol, Tegretol,
........................., Neurotop, Relanium, Akineton,
C/ Na sen+uspokojenie - Haloperidol, Atarax, Estazolam, Lorazepam,
To byłoby chyba wszystko.
Przepraszam Was, ale muszę już kończyć...
Czuję się źle i chyba zaraz się położę...
Jakby co, to może odezwę się jeszcze pod wieczór.
Jejku, jak strasznie żal mi mamy...!
Co Ona przeze mnie przechodzi...
Bardzo Was pozdrawiam! - H.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tabo
moderator naszego podforum
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czwartek 18:25:03, 02 Sierpień 2007, Czwartek , 213 Temat postu: |
|
|
strach sie bac, jak to opisujesz
ale... sa niegdysiejsi pacjenci tego szpitala, ktorzy dzis juz sa zdrowi...
wiesz moze, jak patrza na ten sam szpital, ci ktorzy nie musza juz byc dzisiaj hospitalizowani?
co do mamy:
tabo zdaje sobie sprawe, ze choroba mozgu, to nie grypa i jest ona czasem trudniejsza dla bliskich i otoczenia, niz dla samego pacjenta
ale KAZDY CZLOWIEK ma dane Mu trudne doswiadczenia
Twoja Mama nie musi na szczescie jeszcze patrzec na smierc swojego dziecka, tak jak pani, ktora na moich oczach tracila wczoraj syna
mysle, ze przezyc wlasne dziecko to cos najtrudniejszego
wiec halcion, prosze pamietaj, ze wyjdziesz ze szpitala, przyjda jeszcze lepsze dni i dla Ciebie i dla Mamy
zyj tym celem, zrob wszystko, aby tak bylo
masz do dyspozycji mniej lepszych chwil, niz inni, te lepsze chwile sa ciezko okupione, ale one przyjda na pewno i beda dzieki temu tym lepsze
modlimy sie za Ciebie i Mame z Zaakiem i wszystkimi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lola33
wielki mistrz pisarstwa stopnia V 1000
Dołączył: 21 Wrz 2006
Posty: 1138
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: dolny slask Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czwartek 20:31:39, 02 Sierpień 2007, Czwartek , 213 Temat postu: |
|
|
Pozdrawiam H i trzymam kciuki.Wierze z calego serca ze dasz rade.Trzymaj sie.
________________________________________________________________
Jesli wiara czyni cuda, to ja wierze ze sie uda!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stefan
administrator, zalozyciel forum
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 13038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice warszawy Płeć: Mezczyzna
|
Wysłany: Piątek 2:34:33, 03 Sierpień 2007, Piątek , 214 Temat postu: |
|
|
dzisaj 3 sierpnia 2007 r. pozwolilem sobie nadac naszej grupie
nazwe i nazwe skrocona...
========
GSWDS333...
Grupa Sieciowego Wsparcia w Depresji i Smutku 333 ...
========
GSWDS333...
wszyscy na to zapracowalismy...
pozwolilem sobie nazwac nasza grupe...
googe nie znaja tej nazwy...
jeszcze...
Grupa Sieciowego Wsparcia w Depresji i Smutku 333 ...
stanowimy nadal nieformalna grupe ale juz sie nazywamy unikatowo...
czas pokarze jak zwykle...
dzieki wam to sie stalo...
dzieki ze pomagamy sobie... wzajemnie...
kazdy znas ma wiele wkladu w grupe tak jak wielu innych....
nie zdolam wymienic nikow ...
znamy nas ...
znamy nasze slabe i mocniejsze strony ...
a znaja nas ci co nas znaja...
lza mi pociekla...
pozdrawiam wszystkich z nas...
powiem juz nic ...slow mi brak...
...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tabo
moderator naszego podforum
Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Piątek 17:41:37, 03 Sierpień 2007, Piątek , 214 Temat postu: |
|
|
...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halcion
pisarz stopien I , 100 postow.
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Aus Ausland
|
Wysłany: Sobota 13:46:21, 11 Sierpień 2007, Sobota , 222 Temat postu: |
|
|
Jestem w domu na 2-dniowej przepustce,
zatem postanowiłem się odezwać.
Zaliczam już 3-ci miesiąc psychiatryka,
z tym, że teraz jestem na takim
dużo lżejszym oddziale,
o którym pisałem już wcześniej.
Nastrój mam bardzo różny -
- jednego dnia czuję się tak,
jakby ktoś wsadził mnie na 100 koni,
i mam ochotę zbudować drugi Kraków,
a potem mam 2-3 dni koszmarnej beznadziejności.
Leżę wtedy, albo spaceruję,
nie odzywając się do nikogo,
i nie biorąc udziału w niczym.
Jestem wtedy nie do życia fizycznie+psychicznie.
Ostatnio już po raz 3-ci
zamykałem komuś oczy...
Kiedy sobie spacerowałem,
na moich oczach upadł na chodnik
taki 26-letni chłopak
z sąsiedniego oddziału.
Udzielałem mu wraz z pielęgniarką
1-szej pomocy,
bo lekarka sobie zażyczyła, aby go
"jakoś" przewieźć do budynku...
przewieźlismy go dopiero po 20 minutach,
reanimowali go tam bardzo nieudolnie,
a ja wiedziałem, że on już nie żyje,
i nie pomoże mu już nawet pogotowie,
które przyjechało dopiero po 20 min...
Nie zapomnę twarzy ludzi tuż po zgonie-
10 lat temu zamykałem oczy swojej babci,
2 lata temu takiemu samobójcy,
który rzucił się pod koła ekspresu,
i teraz temu współpacjentowi.
Salve Regina, Wojtku...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna
-> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie... |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 27, 28, 29 Następny
|
Strona 12 z 29 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|