|
Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pitupitu
pisarz tylko 2 postow
Dołączył: 08 Paź 2014
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Środa 5:08:41, 08 Październik 2014, Środa , 280 Temat postu: jak depresja wpłynęła na moje życie |
|
|
Witam. Mam 19 lat. Postanowiłam zarejstrować się na stronie aby pozbyć się odczucia bycia 'anomalią' .Chciałabym przybliżyć swojej chorobie poprzez otoczenie się ludźmi którzy mają większe pojęcie w temacie. Depresja rujnuje mi życie od 8 lat. Wielokrotne diagnozy i próby walki z depresją zaowocowały diagnozą depresji endogennej. Choroba przyczyniła się znacznie do mojej dosłownej niemożności wykonywania najprostszych przyziemnych czynności. Mimo iż jako dziecko zawsze byłam tą "najlepszą" nie ukonczyłam wybranej przez siebie szkoły średniej, straciłam jakąkolwiek pozycję w rodzinie która została wielokrotnie zraniona i przeze mnie odrzucona. Nie sprostuję najprostszym oczekiwaniom jakie stawia się każdemu człowiekowi. 3 lata temu dwukrotnie zdiagnozowano u mnie alkoholizm mimo iż pochodzę z typowej rodziny "klasy średniej" a z patologią nie miałam do czynienia. Jestem zaciętą przeciwniczką psychotropów, uważam iż uzależniają i dają złudzenie szczęścia które przychodzi nienaturalnie ale mimo to przyjmowałam już szeroką game mózgotrzepów bez większego rezultatu bo oczywiście pilnowanie dawek i regularne wizyty u lekarza okazały się ku ironii także zbyt wielkim wyzwaniem. W wieku 13-14 lat okaleczałam się ale jest to dla mnie bardzo żenujące, zaliczyłam już 2 próby samobójcze ale wiem że tego nie powtórzę, nie wtargnę na swoje życie bo uważam to za haniebne pójścię na tzw. "łatwiznę". Nauczyłam się już w jakimś stopniu instynktownie postępować z chorobą, unikać pewnych myśli, oszukiwać mózg tak aby momentami moje życie mogło wydawać się normalne. Wiem że ważna jest miłość i bliskość ludzi ale głupim ruchem było postawienie wszystkich kart na miłość romantyczną a nie rodzicielską co okazało się kolejnym gwoździem do trumny gdyż po 5 latach związku (dorastania wspólnie) wyssana zostałam z ostatnich namiastek energii życiowej, ciągłe zdrady i duże pokłady agresji są raczej dość toksyczne dla młodej kobietki próbującej się odnaleźć w świecie. Tak otóż doświadczenia milsze i mniej miłe sprowadziły mnie do stanu niemal wegetatywnego . Pustka i brak reakcji na jakiekolwiek bodźce emocjonalne przeżerają moje ostatnie nadzieje na "wzięcie się w garść". Jeśli komuś udało się przebrnąć przez mój "misz masz" osobistych rozterek mam zasadnicze pytanie... Czy aby to że za cokolwiek się w życiu nie złapię i robię to tylko do półmetka i motywacja umiera i tyczy się to także leczenia depresji jak i spraw typu szkoła, prawojazdy itp. Jest typowe dla choroby czy też nie czuję się na tyle źle skoro nic ze sobą nie robie bądź nie dokańczam swoich spraw? Dodam też że wszystko jest mi podawane na pszysłowiowej tacy, mogłabym wiele osiągnąć a jednak nic nie robię co sprawia mi ogromne poczucie winy. Przegapiam swoje życie tkwiąc w naleśniku z kołdry w ciemnym pokoju otoczona dywanem z własnych rzeczy w tym flaszek. Życie nie dało mi powodów aby się dołować, przeżywać tak głębokie stany melancholii i bezradności a mimo to wszystko co może wpłynąć na jakość mojej przyszłości przepuszczam między palcami. Jak sobie pomóc?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|