|
Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SzukającySzczęscia
pisarz tylko jednego postu
Dołączył: 30 Lis 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mezczyzna
|
Wysłany: Niedziela 19:51:21, 30 Listopad 2014, Niedziela , 333 Temat postu: Czy to już depresja? |
|
|
Witam. Mam 30 lat i od dłuższego czasu próbowałem się tutaj udzielić, ale jakoś zawsze brakowało odwagi.
Na początek przepraszam, jeżeli w złym miejscu pisze, ale trudno mi się tutaj odnaleźć. Wiem, że można się wypowiadać na czacie, ale pomyślałem, że może lepiej najpierw opisze swoją historię, bo jest dosyć długa, choć postaram się skrócić.
Pracuje, choć inni nie mają pracy. Posiadam niezwykłą pasję, o której każdy mógłby marzyć. Nie którzy pasji nie mają i się nie realizują. Wszystko mnie ciekawi, jednak ze względu na niskie zarobki, nie na wszystko mogę sobie pozwolić. Generalnie choć urodziłem się z porażeniem mózgowym i już od dzieciństwa jestem zdrowy, powinienem być szczęściarzem. Inni takiego szczęścia nie mają. Jednak ostatnio czuje się nie szczęśliwy.
1. Nie posiadam przyjaciół. Dosłownie. Nie ma komu się wygadać, a sam jakoś nigdy nie prosiłem o rozmowę na temat moich problemów. Człowiek milczący - trudno mu narzekać. Znajomych coraz mniej, bo nie jestem osobą która udziela się aktywnie na imprezach, zabawach, spotkaniach z ludźmi. Tłok mnie przybija, a szybko się męczę na tego typu okolicznościach. Tym bardziej gadać o smutnych myślach, odczuciach... irytują mnie rady "weź się w garść", "jutro będzie dobrze", bo nie jest, tym bardziej że ta osoba (przyjaciel, znajomy, rodzina) na drugi dzień ma w nosie co dalej z moimi emocjami.
2. Nie czuje radości z pracy (telemarketer). Idę aby zarobić. Wspominałem o pasji - jest nią praca z psami, ale dopiero od nowego roku będę się w tym zawodowo realizował. Na codzień trudno mi się udzielać w pracy. Odezwać, choć rozmawiam, ale jak widzę nowe osoby (wydaje się interesujące) to gęby nie otworze.
3. Jestem chudy (56 kg na 1.71 cm). Nie mam apetytu.
4. Rano budzę się zawsze bez uśmiechu na twarzy. Totalna rutyna - spacer z psem, kawa, szykowanie się do pracy, jedzenie sniadania w biegu, dom - wyjscie z psem na spacer, obejrzenie filmu czy surfowanie po necie. Spać. I tak w dzień w dzień.
5. Czuje się samotny. Bo nie ma nikogo na kogo mógłbym liczyć. Nawet tak prostego pytania - co tam u Ciebie, nie ma. Myślę, że brak znajomych, partnerki to mój wybór - brak aktywności w społeczeństwie.
6. Nie mam myśli samobójczych, ale przeraża mnie przyszłość, bo miesszkam nadal z rodzicami.
7. Ostatnio dużo stresu... długi rodziców, co tworzy moje długi.. błędne koło.
8. Nie mam siły na nic, nawet realizowanie swojej listy z postanowieniami.
9. Staram się otaczać pozytywnymi ludźmi aby myśleć pozytywnie. Ale zaraz kontakt z moją rodzina (siostrą, bratem, ojcem, matką) powoduje we mnie rozdrażnienie, bo nawet jak mówię o pięknych, małych udanych rzeczach, o swojej pasji, czy o moich problemach i frustracji, to albo - nic nie mówią, albo odbierają tak jakby mnie w ogóle nie było obok. Rozumiem, mają swoje życie (siostra ma swoją rodzinę, druga także, brat jeszcze nie pełnoletni, więc co tu oczekiwać, a ojciec, jak to ojciec... wiecznie z życia nie zadowolony i krytykujący, więc z nim nie rozmawiam).
Nie uśmiecham się, bo mam problemy z zębami. Pewnie stąd niskie poczucie wartości (choć przez lata za dzieciaka mój ociec z sukcesem odbierał mi radość z życia poniżając, jaki to jestem nie idealny), pewność siebie.
Już nie mam nawet siły narzekać.
Czuje się smutny, przygnębiony i sam. Jak palec, choć obok leży mój pies na którego zawsze mogę liczyć, ale czasami człowiek potrzebuje człowieka.
I ostatnio zastanawiam się czy to nie depresja? Bo jeżeli coś się udaje to ciesze się jak głupi, jak dzieciak, aż do momentu, jak mi ktoś tą radość odbierze.
Nie wiem jak mój problem wyjaśnić. Jestem pod ścianą i boje się samotności
I muszę coś zrobić by było dobrze, tylko nie wiem co...
Chciałbym zmienić swoje nastawienie ale nie mam siły. Bo jednak nie wszystko to co zrealzuje mnie ucieszy, jezeli nie ma z kim się cieszyć.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|